M. Środa: nudzisz się? Zajrzyj sobie do teczki sąsiada!
W ramach karnawałowej zabawy PO postanowiła dostarczyć nam dodatkowej, zagwarantowanej ustawą, pikantnej rozrywki: wolny dostęp teczek. Zamiast tańców i spotkań (lub zaraz po nich) Polacy będą mogli grzebać bez ograniczeń w cudzych biografiach przefiltrowanych i podkolorowanych przez gorliwych pracowników Urzędów Bezpieczeństwa. Wolny dostęp do teczek z całą pewnością wzmocni wzajemne więzi społeczne i uczyni nas nareszcie krajem ludzi pogodnych, solidarnych i współczujących. Nudzisz się? Zajrzyj sobie do teczki sąsiada! Jesteś wściekły na świat? Pooglądaj sobie w Internecie teczkę VIP-a!
W moim przekonaniu nowa ustawa lustracyjna jest rodzajem zbrodni na narodzie polskim. Oczywiście symbolicznej. Zniszczy bowiem do szczętu owe wątłe więzi zaufania, które mamy jeszcze jako społeczeństwo. Od lat socjologowie piszą, że jesteśmy co prawda dumnym narodem, ale żadnym społeczeństwem, nie mamy zaufania do siebie, do instytucji, nie angażujemy się w żadne społeczne inicjatywy, nie jesteśmy aktywni politycznie, nie wzmacniamy działań i wspólnot lokalnych, nie znamy i z reguły nie lubimy naszych sąsiadów. Polski rodzinocentryzm nie przekłada się na jakość życia społecznego i jego siłę. Ustawa lustracyjna pogłębi ten stan rzeczy.
Nie wiem, jaka część Polaków uda się do IPN by zobaczyć teczkę wuja, dawnego kochanka, sąsiada, nauczycielki od polskiego, autorytetu z czasów młodości, ale jeśli to zrobi jedna trzecia obywateli to atmosfera wzajemnych niechęci, braku zaufania, wrogości, zawiści znacznie się pogłębi. Zwłaszcza, że w teczce prócz jawnych danych będzie można zobaczyć zamazane „dane wrażliwe” czyli informacje związane z orientacją seksualną, wyznaniem, pochodzeniem rasowym, stanem majątkowym i zdrowotnym. Jakież to pole dla wyobraźni! Co też kryją te zamazane linijki: „pewno jest gejem!!”, „na pewno jest Żydem!”, „od dawna wiedziałem, że ukrywa jakiś majątek!”.
W preambule do ustawy lustracyjnej PO jest napisane, że służyć ma ona „poznaniu prawdy o własnej historii”. W moim przekonaniu ludzie, którzy będę zaglądali do teczek nie będą szukali w niej śladów historii czy pamięci narodowej, nie będą analizowali złożonej i wielowarstwowej tkanki naszej indywidualnej czy zbiorowej tożsamości. Dostęp do teczek nie ma też nic wspólnego z „ochroną bezpieczeństwa państwa”, która była celem poprzedniej ustawy lustracyjnej. Chodzić w niej wszak miało o wyeliminowanie z ważnych funkcji publicznych, agentów i osób, których przeszłość mogła stać się podstawą do szantażu lub motywem do działań naruszających prawa obywatelskie. Wolny dostęp do teczek kolegów, koleżanek, sąsiadów, przełożonych, członków rodziny z całą pewnością nie służy żadnemu z tych celów. To igrzyska, które wzmocnią wizję narodu, którym jesteśmy i osłabią fundament społeczeństwa, którym moglibyśmy się stać, gdybyśmy większą uwagę zwracali na przyszłość niż przeszłość.
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski