ŚwiatŁukaszenka się przestraszył. Wycofa się?

Łukaszenka się przestraszył. Wycofa się?

Alaksandra Łukaszenkę zaniepokoiła eskalacja protestów w Kazachstanie - wskazują eksperci. Chodzi o widmo reformy konstytucyjnej na Białorusi. - Po wydarzeniach w Kazachstanie tym bardziej nikomu nie zaufa, bo taka roszada może zostać wykorzystana też przez Moskwę. Mogą go po prostu ograć, więc nie odpuści sterów rządzenia - twierdzi białoruski politolog Aleksander Klaskouski.

Aleksandr Łukaszenka wycofa się z reformy konstytucyjnej?
Aleksandr Łukaszenka wycofa się z reformy konstytucyjnej?
Źródło zdjęć: © PAP | AA/ABACA

Wątek ten opisuje "Rzeczpospolita". Jak wskazuje dziennik, na początku stycznia w białoruskich mediach pojawiały się pogłoski o tym, że referendum ws. konstytucji odbędzie się 10 lutego. Niezależny od władzy portal "Nasza Niwa" pisał nawet o trwających przygotowaniach, również w zakresie jednostek specjalnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które mają szykować się do "zabezpieczenia porządku". Demokratyczni opozycjoniści białoruskiego reżimu nawoływali bowiem do bojkotu referendum wskutek unieważnienia kart do głosowania.

Plebiscyt ma na celu całkowitą zmianę białoruskiej ustawy zasadniczej, w wyniku której miałby powstać nowy organ władzy Wszechbiałoruski Zjazd Ludowy (WZL). "Według projektu prezydium WZL mianowałby prezesów najważniejszych sądów, ale też członków CKW. Jego decyzje byłyby wiążące dla wszystkich pozostałych organów władzy. Oprócz tego zjazd ludowy mógłby wszczynać procedurę impeachmentu wobec prezydenta, którego uprawnienia znacząco by zmalały. Wzrosłyby natomiast rola i znaczenie przewodniczącego WZL, który de iure odgrywałby kluczową rolę w państwie" - czytamy w "Rz".

Autorzy podkreślają, że wiadomym jest, iż stanowisko przewodniczącego WZL zająłby Łukaszenka, aby zarządzać krajem z tzw. zaplecza.

Łukaszenka ma obawy po protestach w Kazachstanie. Wycofa się z reformy?

Od miesięcy mówi się też o tym, że "tranzyt władzy" wymuszany jest na Łukaszence przez Rosję po protestach, które wybuchły w 2020 roku. Teraz jednak obawy Łukaszenki zaogniła sytuacja w Kazachstanie, przez który przetoczyły się krwawe protesty.

Przypomnijmy, że w 2019 roku rządzący Kazachstanem Nursułtan Nazarbajew odszedł, zajmując stanowisko przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa i tym samym zarządzał z "tylnego fotela" - na wzór opisany w projekcie powołania białoruskiego WZL. Teraz pojawiły się spekulacje o tym, że prezydent Kazachstanu Kasym-Żomar Tokajew podczas zamieszek zepchnął na bok ludzi z otoczenia Nazarbajewa.

"Musimy wyciągnąć wnioski z wydarzeń w Kazachstanie"

Sytuacja na tyle zaniepokoiła białoruski reżim, że nad tematem pochylają się nawet przychylne władzy media. W prorządowej gazecie "SB. Biełaruś Siegodnia" w poniedziałek opublikowano felieton Wadzima Gigina - jednego z najważniejszych reżimowych propagandystów, który przekonuje że Białoruś musi "wyciągnąć wnioski z wydarzeń w Kazachstanie".

"Musimy wyciągnąć wnioski z wydarzeń w Kazachstanie. Zwłaszcza podczas przeprowadzenia politycznej transformacji i reformy konstytucyjnej. Nie warto zachwycać się ładnymi schematami, a wszelkie chytre modele tranzytu mogą przynieść dramatyczne konsekwencje" - przekonywał.

Komentatorzy zaczęli zadawać pytania, czy możliwe jest, że sygnały te świadczą o planach Łukaszenki ws. wycofania się z reformy konstytucyjnej? W rozmowie z "Rzeczpospolitą" białoruski politolog Aleksander Klaskouski podkreśla, że Łukaszenka do reformy "nigdy nie był przekonany".

Ekspert: Łukaszenka ma poważny dylemat

- Wyglądało, jakby spełniał jakieś złożone w Moskwie obietnice. Wiedział, że to bardzo śliska ścieżka. Wygląda na to, że teraz ma poważny dylemat i takie materiały w rządowych mediach nie są przypadkowe. Tam nie ma przypadkowych artykułów, pokazują, że na górze trwają rozmowy na ten temat - dodaje.

W rozmowie z "Rz" podkreśla jednak, że nie oznacza to, iż białoruski lider podejmie taką decyzję. - Przecież trwają tak zwane konsultacje społeczne i może jeszcze zmienić projekt konstytucji. Ale w świetle zaproponowanych zmian może zachować swoje obecne stanowisko przez dwie następne kadencje do 2035 roku, a przecież może paralelnie zostać przewodniczącym WZL. Raczej pójdzie taką drogą, nikomu nie ufa, nawet ludziom z najbliższego otoczenia - mówi specjalista.

- A po wydarzeniach w Kazachstanie tym bardziej nikomu nie zaufa, bo taka roszada może zostać wykorzystana też przez Moskwę. Mogą go po prostu ograć, więc nie odpuści sterów rządzenia - zaznacza ekspert w rozmowie z gazetą.

Źródło: "Rzeczpospolita"

Przeczytaj także:

Wybrane dla Ciebie