Łukaszenka to przyznał. Amerykanie nie mają wątpliwości

Amerykański Instytut Studiów nad Wojną podkreśla zmianę postawy Alaksandra Łukaszenki wobec Kremla. Mimo dwuletnich odmów, białoruski dyktator ugiął się i przyznał, że do Białorusi trafiły rosyjskie systemy S-400. Informacja pojawiła się po wizycie Putina w Mińsku.

Łukaszenka potwierdził wsparcie militarne Rosji po wizycie Putina w Mińsku.
Łukaszenka potwierdził wsparcie militarne Rosji po wizycie Putina w Mińsku.
Źródło zdjęć: © EPA, PAP, SPUTNIK | Pawieł Biednjakow
Dawid Siedzik

Władimir Putin z wizytą do zachodniego sąsiada udał się w poniedziałek. Choć obie strony podkreślały, że głównym wątkiem spotkania obu dyktatorów mają być kwestie ekonomiczne, Kijów niemal natychmiast przestrzegał, że Putin po raz kolejny będzie naciskał na Łukaszenkę, by ten włączył się do "bezpośredniej interwencji".

Wydarzenie to było tym bardziej śledzone, że było pierwszym takim od trzech lat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ

Łukaszenka ugiął się wobec Putina

Po naradzie ogłoszono m.in. zacieśnienie współpracy pomiędzy krajami, a także stworzenie jednolitej przestrzeni obronnej. Poinformowano, że do Białorusi trafiły też rosyjskie systemy obrony powietrznej S-400 i system rakietowy Iskander. Ten pierwszy stworzony jest do niszczenia śmigłowców, samolotów, pocisków balistycznych i manewrujących.

Jak podkreśla Instytut Studiów nad Wojną, wcześniej, w 2020 roku, Łukaszenka nie zgodził się na to, by systemy te działały na Białorusi. "Łukaszenka zapewne odciąga przychylenie się do istotniejszych żądań Putina - jak zaangażowanie armii białoruskiej do wspólnej inwazji na Ukrainę - idąc na mniejsze ustępstwa, które latami blokował" - podsumowuje amerykański think tank.

Potencjalne zagrożenie od północy

ISW zwraca też uwagę na sytuację na Białorusi i ostrzeżenia wojskowych ukraińskich, że obecność tam wojsk rosyjskich stanowi wystarczający potencjał, by stworzyć zagrożenie dla Ukrainy.

"Obserwowane przez ISW wskaźniki są zbieżne z najbardziej niebezpiecznym scenariuszem, jakim jest wznowiona inwazja Rosji na północną Ukrainę z Białorusi" - czytamy w analizie. Przy tym, mimo tych sygnałów, nie wydaje się bardzo prawdopodobne - zdaniem ośrodka - by do takiej inwazji doszło w najbliższym czasie.

Źródło: Polska Agencja Prasowa

Źródło artykułu:PAP
wojna w Ukrainiebiałoruśrosja
Wybrane dla Ciebie