PolskaŁukasz Szumowski o Januszu Cieszyńskim: powinien mieć pomniki w każdej gminie

Łukasz Szumowski o Januszu Cieszyńskim: powinien mieć pomniki w każdej gminie

Były wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński wraca do rządu Mateusza Morawieckiego w nowej roli. - Cieszyński uratował wiele ludzkich żyć. (...) Powinien mieć postawione pomniki w każdej gminie, bo udało mu się wprowadzić e-receptę - ocenia Łukasz Szumowski, były szef MZ. W wywiadzie dla Interii mówi także m.in. o swojej rezygnacji i hejcie, z którym się zmaga.

Były wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński i były minister zdrowia Łukasz Szumowski. Luty 2020 r.
Były wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński i były minister zdrowia Łukasz Szumowski. Luty 2020 r.
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Adam Stępień
Marek Mikołajczyk

We wtorek media obiegła informacja, że były wiceszef MZ Janusz Cieszyński zostanie nowym ministrem ds. cyfryzacji. Ma zastąpić na tym stanowisku Marka Zagórskiego. Cieszyński do rządu powraca po niecałym roku przerwy. W sierpniu 2020 roku odchodził z resortu w atmosferze skandalu związanego z zakupem respiratorów od byłego handlarza bronią.

Do tamtych wydarzeń powrócił były minister zdrowia Łukasz Szumowski w wywiadzie dla Interii. - Była to jedna z wielu firm, które zwracały się do Ministerstwa Zdrowia z ofertami. Jej oferta została uznana za wartościową, bo była to możliwość zakupienia dużej partii respiratorów. Podpisaliśmy umowę. Zresztą wstępne wnioski NIK-u mówią coś bardzo podobnego. Tam pada stwierdzenie, że szczególna sytuacja wymagała szybkich decyzji, które miały wspierać personel medyczny, a to utrudniało zabezpieczenie interesu Skarbu Państwa - komentował były szef MZ.

- Ludzie trochę zapomnieli, jaka była wtedy sytuacja. Była pozytywna rekomendacja, bo można było pozyskać respiratory, które były wówczas na wagę złota. W tamtym okresie służby na całym świecie uważały, że nawet bardzo ryzykowne transakcje są warte tego, by zabezpieczyć życie ludzi - tłumaczył Szumowski.

Zdaniem kardiologa jego zastępca przyczynił się do znacznej informatyzacji polskiego systemu ochrony zdrowia. - Minister Cieszyński powinien mieć postawione pomniki w każdej gminie, bo udało mu się wprowadzić e-receptę. Jak wyglądałaby pandemia, gdybyśmy musieli przychodzić do lekarza po receptę? Ilu ludzi więcej zaraziłoby się w poczekalni, w przychodni, ilu z nich umarłoby? - dopytywał retorycznie.

- Wszyscy poprzedni ministrowie mieli takie same narzędzia, ale jakoś nie udało im się tego zrobić. Jeżeli tego nie ma w większości krajów europejskich, to znaczy, że to nie jest takie proste. (...) W czasie pierwszej fali ludzie dostawali przedłużone e-recepty i to bardzo pomogło. Zapisy na szczepienia poszły na bazie e-skierowania. Bez niego mielibyśmy spory problem. To były największe operacje informatyzacji w historii polskiej medycyny. Minister Cieszyński uratował wiele ludzkich żyć, bo nie trzeba było iść do przychodni i narażać się na zakażenie - podkreślał w wywiadzie Szumowski.

Szumowski chciał zrezygnować? "Nie było jak"

Były szef resortu zdrowia przekazał, że chciał odejść ze stanowiska od grudnia 2019 roku, bo "zrealizował swój polityczny kontrakt".

- Próbowałem przekazać fakt mojej rezygnacji od pół roku. Problem leżał tylko w tym, że nie było jak. (...) Minęły dwa lata i czułem, że muszę wrócić do opieki nad pacjentami. Miałem przygotowane wszystko na przekazanie sterów następcy. Wtedy wydarzył się COVID. Choć planowałem odejście od dawna, informację o mojej rezygnacji, wraz z nielicznymi osobami wtajemniczonymi, musieliśmy utrzymywać w poufności do ostatniej chwili, by nie wprowadzać dodatkowej niepewności w tych i tak zwariowanych czasach - ujawnił kulisy lekarz.

Polityk nie ukrywa, że zmaga się z hejtem. - Ostatnio jakiś pijany gość krzyczał pod domem: "Szumowski, oddaj respiratory". Tacy ludzie oczywiście zdarzają się. Współczuję im, nie rozumieją sytuacji albo są nakręceni przez mowę nienawiści, fake newsy - stwierdził.

Szumowski dodał, że "zapewne zostanie zapamiętany jako minister od COVID", ale uważa, że udało mu się osiągnąć parę sukcesów.

- Udało się ruszyć kadry w dobrym kierunku. Wcześniej tendencje były negatywne, a za mojej kadencji pielęgniarki zaczęły częściowo wracać z Europy, a także z innych zawodów. Może to nie jest jakiś masowy ruch, ale to się jednak zdarzyło. Doprowadziłem do zmiany ustawy o zawodzie lekarza i usunięcia z niej wielu absurdów, wprowadziłem modernizację procesu kształcenia. I liczba lekarzy pracujących w Polsce rośnie i jesteśmy gdzieś w środku stawki UE - wyliczał w wywiadzie dla Interii były szef MZ.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (103)