Ludzie Morawieckiego "wycinają" weteranów. Były premier wzmacnia się w PiS
Ludzie Mateusza Morawieckiego nieoczekiwanie osiągnęli lepsze wyniki od partyjnych weteranów i zajmą ich miejsca w Parlamencie Europejskim. Były premier wzmocnił się w PiS. I - jak mówią jego współpracownicy - "upokorzył" swojego największego wroga w partii.
10.06.2024 | aktual.: 11.06.2024 12:24
Michał Dworczyk "wygryzł" Beatę Kempę na Dolnym Śląsku, Piotr Mueller - Annę Fotygę na Pomorzu, a Waldemar Buda pokonał Witolda Waszczykowskiego i Joannę Lichocką w woj. łódzkim. Współpracownicy Mateusza Morawieckiego - przedstawiciele "średnio-młodszego" pokolenia w PiS - "przeskoczyli" partyjnych weteranów.
Składowych ich indywidualnych sukcesów było wiele. Najważniejsze: dynamiczne kampanie, postawienie na komunikację w sieci, aktywność zarówno medialna, jak i ta w terenie. No i poparcie byłego szefa rządu: Morawiecki od tygodni objeżdżał Polskę i odwiedzał okręgi, w których kandydowali jego ludzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cichy wygrany wyborów
Część z nich do Parlamentu Europejskiego się nie dostała - jak Adam Andruszkiewicz, który otarł się o Brukselę - ale i tak zrobiła bardzo dobre wyniki.
Andruszkiewicz - człowiek Morawieckiego - wyprzedził weterana Karola Karskiego i osiągnął najlepszy wynik w PiS na Podlasiu (wyprzedzając "jedynkę" PiS, czyli Macieja Wąsika). Ostatecznie jednak w całym okręgu nr 3, który obejmuje również Warmię i Mazury, lepszy był Wąsik. - Ale tylko dlatego, że miał najwyższą pozycję na liście - komentują nasi rozmówcy.
- Ludzie kojarzeni z Morawieckim, na których on stawia, a którzy kilka lat temu postawili na współpracę z nim, osiągnęli bardzo dobre wyniki w tych wyborach. Byli przez te lata konsekwentni, pracowici i to im pomogło. W końcu Mateusz ma swoją frakcję w partii. Te wybory dały temu stempel - twierdzi jeden z rozmówców z PiS.
Kandydaci, którzy osiągnęli sukcesy w wyborach do PE, byli również wspierani przez innych polityków, którzy kojarzeni są z Morawieckim. W kampaniach internetowych wspierał ich m.in. Janusz Cieszyński, były minister cyfryzacji, blisko współpracujący z Budą, Dworczykiem czy Andruszkiewiczem.
"Klęska Kurskiego to kolejny sukces Mateusza"
Bardzo dobre wyniki osiągnęli inni młodzi kandydaci PiS - w tym Jacek Ozdoba, ziobrysta, krytyk Morawieckiego, ale dziś ktoś mógłby zażartować, że jego "sojusznik". Dlaczego? Bo Ozdoba - nieoczekiwanie - zdobył mandat do PE na Mazowszu, deklasując Jacka Kurskiego, największego wroga Morawieckiego w PiS.
- Klęska Kurskiego to kolejny sukces Mateusza. Pamięta pan raport "Kury", w którym oskarżał Morawieckiego o utratę władzy? Dziś mi się śmiać z tego chce. Mam nadzieję, że po tych wyborach "Kura" napisze kolejny raport i nie zapomni wspomnieć o swoim "sukcesie" - drwi jeden z posłów PiS.
Wyszedł jako jeden z ostatnich
Złośliwości nie kryli również inni. - Internety wygrały z Zenkiem - skomentował wynik Kurskiego Joachim Brudziński, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Kaczyńskiego, stronnik Morawieckiego.
Sam Morawiecki podczas wieczoru wyborczego w siedzibie PiS, pytany o Kurskiego, stwierdził, że nie warto poświęcać mu "dłużej niż sześć sekund".
Były premier zresztą był jednym z niewielu polityków PiS, którzy po ogłoszeniu wyników do PE rozmawiali z dziennikarzami. Z siedziby PiS wyszedł jako jeden z ostatnich. Najdłuższej też udzielał wywiadów.
- Nie miał powodu, żeby się ukrywać w gabinecie. Wiedział, że jego ludzie zrobili dobre wyniki i miał powody do zadowolenia. Przewidywał też, że oficjalny wynik PiS będzie ostatecznie lepszy niż exit poll - mówi nam jego współpracownik.
Kandydat PiS na prezydenta?
Nawet wewnętrzni sceptycy doceniają dziś rolę Morawieckiego w PiS. Niektórzy w kampanii twierdzili, że nie powinien aż tak angażować się w kampanię, skoro "twarzą" kampanii Kaczyński - przy akceptacji "starej gwardii" - uczynił Beatę Szydło (wewnętrzną rywalkę Morawieckiego, która zdobyła dwa razy gorszy wynik w wyborach niż pięć lat temu).
Ale jednak aktywność byłego premiera nie zaszkodziła, a wręcz przeciwnie. - Upadł też mit o tym, że Morawiecki nie jest akceptowany przez "doły PiS" albo "twardych" wyborców tej partii - twierdzą nasi rozmówcy.
Najbardziej entuzjastyczni wobec Morawieckiego ludzie snują wręcz teorie, że mógłby być on kandydatem PiS w wyborach prezydenckich. Były premier nie zaprzecza, pytany, czy chciałby kandydować.
- Te decyzje przed nami. Zostaną podjęte w oparciu o szerokie i pogłębione badania pewnie za kilka miesięcy. Ja z szacunkiem przyjmę każdą decyzję kierownictwa partii w tej sprawie - powiedział podczas wieczoru wyborczego.
Ale do tego droga daleka. Wedle naszych rozmów z ludźmi z Nowogrodzkiej dziś to mało realny scenariusz. Większe szanse mają politycy młodsi, świeżsi i niewywołujący tak negatywnych emocji w części elektoratu.
Niewykluczone jednak, że kandydatem PiS w wyborach w przyszłym roku będzie ktoś bliski byłemu premierowi. Na pewno po wyborach do PE zdanie byłego szefa rządu będzie w większym stopniu brane pod uwagę.
Druga strona medalu
Sceptycy Morawieckiego widzą jednak również drugą stronę medalu. Twierdzą, że kwestia Zielonego Ładu, z którym wielu Morawieckiego kojarzy, mogła przysłużyć się dla dobrego wyniku Konfederacji.
Poza tym nie wszyscy kandydaci wspierani przez byłego premiera osiągnęli sukces. Chodzi m.in. o Marię Koc, którą na Mazowszu nieoczekiwanie "przeskoczył" poseł Suwerennej Polski Jacek Ozdoba. Inny polityk tego ugrupowania, Sebastian Kaleta, również osiągnął bardzo dobry wynik w Warszawie (choć nie uzyskał mandatu europosła).
- Ta opowieść ludzi Morawieckiego ma również swoje ciemniejsze strony - twierdzą niektórzy rozmówcy.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl