Łuczywo: kto i dlaczego zaprosił Rywina do prezydenta
Kto i dlaczego zaprosił Lwa Rywina na imieniny prezydenta, kiedy wiadomo było już powszechnie o sprawie jego propozycji korupcyjnej? - takie pytania zadaje sobie wiceprezes Agory i wiceszefowa "Gazety Wyborczej" Helena Łuczywo.
Zastanawiający jest dla niej też fakt, że Marek Siwiec, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego postanowił przejrzeć ostatnio protokoły z posiedzeń Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji sprzed 7 lat.
Łuczywo zeznała w czwartek, że nie zna związków Rywina z politykami. Indagowana przez Zbigniewa Ziobro (PiS), czy z którąś grupą polityczną ten producent może być związany odpowiedziała, że wielokrotnie zadawała sobie pytanie, "dlaczego 12 grudnia podczas imienin pana prezydenta Kwaśniewskiego znalazł się tam nagle pan Lew Rywin". "Przecież wtedy to już naprawdę wszyscy wiedzieli o tej sprawie Rywina i o tym, że my za chwileczkę będziemy publikować ten artykuł o tej sprawie Rywina" - tłumaczyła Łuczywo. Publikacja "Gazety Wyborczej" ukazała się 27 grudnia.
I zadawała kolejne pytania: "kto wstawił pana Lwa Rywina na tę listę? Zastawiałam się nad tym, próbowaliśmy się dopytywać, czy to był pan (Marek) Ungier (szef gabinetu prezydenta), czy to był pan Siwiec, kto to był" - powiedziała. Zastrzegła: "Ja mogę mówić o konkretach, o plotkach nie chce mówić. Zadaje sobie pytanie, kto i po co, dlaczego komuś zależało na tym, żeby pan Lew Rywin był na imieninach pana prezydenta Kwaśniewskiego w przeddzień publikacji takiego artykułu, o czym właściwe wszyscy wiedzieli i po co i kto go na taką listę wstawił".
Wiceprezes Agory mówiła, że nie wie nic o znajomości Siwca z Rywinem. Dopytywana przez Ziobro, jakimi kryteriami kierowała się zastanawiając się, czy to np. Siwiec nie był osobą, która zaprosiła Rywina na imieniny Kwaśniewskiego Łuczywo wyjaśniała, że wymieniła to nazwisko, bo "uderzyła" ją bardzo informacja z "Rzeczpospolitej" o tym, że Siwiec, były członek KRRiT, dziś szef BBN poprosił ostatnio o możliwość wglądu w protokoły Rady z czasów, kiedy był jej członkiem (1993-96).
Dziennik ten przypominał, że w tym czasie Rada podejmowała m.in. decyzje, które dziś wiążą się z aferą Rywina np. wydanie koncesji Canal+, której Rywin był przez kilka lat szefem i koncesje dla telewizji regionalnych.
"Jak ja czytam taką notatkę, to zdaje sobie pytanie: szef BBN - w sytuacji, kiedy zbliża się wojna z Irakiem! - dlaczego on idzie do KRRiT i czyta protokoły sprzed 7 lat?" - mówiła Łuczywo.
"Absolutnie nie mam żadnych przesłanek innych, niż ta notatka (z "Rzeczpospolitej"), żeby tak sobie myśleć" - dodała.
Do tego wątku nawiązał także Jan Rokita (PO) pytając, jak to co powiedziała może się łączyć z pracą komisji. "Rozumiem - wedle pani intencji - może wiązać się z tą kwestią, że operacje Canal+, który był koncesjonowany w tamtym czasie, kiedy pan Marek Siwiec był członkiem KRRiT, stały się przedmiotem śledztwa komisji jak i ABW, tak?, ten hipotetyczny związek?" - dopytywał się Rokita. "To wyłącznie hipoteza pana posła" - odparła Łuczywo.
"Co za wstrząs, wstrząsające, okropne" - takie słowa premiera Leszka Millera zapamiętała Helena Łuczywo po tym, jak Lew Rywin oraz Adam Michnik wyszli z gabinetu premiera po konfrontacji, jaka odbyła się tam 22 lipca.
Łuczywo właśnie szła na spotkanie w kancelarii premiera z Aleksandrą Jakubowską, Lechem Nikolskim i Waldemarem Dąbrowskim. Wchodząc do kancelarii spotkała Lwa Rywina, który wychodził po konfrontacji u premiera.
Gdy szła korytarzem KPRM, "naprzeciwko niej" szedł Rywin. "On mnie chyba nie zauważył" - powiedziała. Pytana, czy był zdenerwowany odpowiedziała, że w korytarzu było zbyt ciemno, by mogła to ocenić, za krótko też widziała Rywina. Powiedziała tylko, że szedł on "ze schyloną głową".
Łuczywo mówiła przed komisją śledczą, że wiedziała o tym, iż w gabinecie premiera doszło do konfrontacji Michnika i Rywina, ale na jej spotkaniu z Jakubowską, Nikolskim i Dąbrowskim nie było o tym mowy.
"Pani minister dała mi ten dokument, tę autopoprawkę (do projektu nowelizacji ustawy o rtv), ja to próbowałam czytać, ale to było zbyt grube i potem w którymś momencie poproszono nas do drugiego pokoju i tam był pan premier i był również Adam Michnik, to było po tej konfrontacji" - mówiła.
"Ja tylko pamiętam, jak już wychodziliśmy (...) zapytałam się pana premiera, bo jeszcze nie znałam relacji z tej konfrontacji, i on wtedy powiedział coś takiego: 'co za wstrząs, wstrząsające', coś takiego - 'okropne, wstrząsające'. To była tylko taka uwaga, bo myśmy też stamtąd wyszli" - mówiła Łuczywo. (an)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! „Rywingate” - przykład pospolitej próby korupcji, czy też afera polityczna na najwyższych szczeblach władzy. Apogeum choroby czy początek kuracji? Sprawa zostanie wyjaśniona i sprawca (lub sprawcy) skazany?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.