Łódź. Śmierć dwóch osadzonych w areszcie śledczym
W areszcie w Łodzi doszło do samobójstwa jednego z osadzonych i śmierci drugiego, który źle się poczuł i stracił przytomność na świetlicy. Jego sprawę bada teraz specjalna komisja Służby Więziennej i prokuratura.
Służba Więzienna zapewnia, że obie sprawy nie mają ze sobą żadnego związku. Według naszych informatorów wywołały jednak ogromne poruszenie wśród osadzonych w areszcie w Łodzi. Jeden ze zmarłych osadzonych miał od dawna zgłaszać funkcjonariuszom, że źle się czuje. "Ci jednak mieli to zignorować" - mówi osoba, która miała kontakt z jednym z naocznych świadków.
Bartłomiej Turbiarz z zespołu prasowego Centralnego Zarządu Służby Więziennej całe zdarzenie relacjonuje w ten sposób: "W trakcie zajęć świetlicowych jeden z osadzonych nagle źle się poczuł i stracił przytomność. Niestety podjęte przez funkcjonariuszy czynności ratunkowe nie przyniosły rezultatu i mężczyzna zmarł". Podpułkownik Turbiarz przyznaje też, że doszło do drugiego tragicznego zdarzenia. "W drugim przypadku osadzony kawałkiem szkła dokonał samouszkodzenia ciała i, pomimo podjętej akcji ratunkowej, nie udało się go uratować".
Prokuratura bada tylko sprawę samobójstwa. - Do zdarzenia doszło 30 września 2020 r. Kilka minut po godzinie 18. Prokurator wraz z policją przeprowadził oględziny celi, w której doszło do zgonu, a z udziałem medyka sądowego oględziny zwłok - odpowiada na nasze pytania rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Śledczy zabezpieczyli także monitoring i rozpoczęli przesłuchania świadków.