"Lodowiec zagłady" niepokoi naukowców. Badania nie pozostawiają złudzeń
Naukowcy są zaniepokojeni procesami zachodzącymi w obrębie tak zwanego "lodowca zagłady". Najnowsze badania pokazują, że choć teoretycznie topi się on wolniej niż wcześniej szacowano, to musi on zmagać się z innymi problemami, których skutki mogą okazać się katastroficzne dla naszej planety.
Lodowiec Thwaites znajdujący się na zachodzie Antarktydy wielkością dorównuje Florydzie. Powszechnie nazywany jest "lodowcem zagłady", gdyż według przeprowadzonych badań jego topnienie bardzo mocno zagraża naszej planecie - jego zniknięcie znacznie podniosłoby poziom mórz.
"Lodowiec zagłady". Apokaliptyczna wizja
Jak informuje CNN, powołując się na najnowsze badania opublikowane w "Nature", badacze stwierdzili, że tempo, w jakim "lodowiec zagłady" topnieje, jest mniejsze, niż sądzono. Jednocześnie jednak pojawiła się inny problem - liczne pęknięcia oraz "schodki" na całej powierzchni lodowca, które sprawiają, że ten szybciej się cofa.
Według naukowców topnienie lodowca Thwaites może podnieść poziom mórz i oceanów o około 70 cm. Ale to tylko jedna z konsekwencji. Okazuje się bowiem, że "lodowiec zagłady" tworzy zaporę dla otaczającego go lodu na Antarktydzie. Jeśli zabraknie tej naturalnej bariery, wówczas globalny poziom wód podniesie się jeszcze wyraźniej, bo o ponad trzy metry.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Robot zwane Icefin
Aby lepiej zbadać "lodowiec zagłady", naukowcy wywiercili w nim gorącym wiertłem otwór o długości ok. 600 metrów, przez który wysłali między innymi małego robota o nazwie Icefin.
Jego zadaniem było wykonanie zdjęć oraz zdobycie informacji o temperaturze i zasoleniu wody czy też o prądach oceanicznych mających wpływ na lodowiec. Wówczas okazało się, że tempo topnienia wynosi od dwóch do 5,4 metra rocznie. To mniej niż przewidywano wcześniej.
Wpływ na to mają zimne prądy morskie, które przemieszczają się pod lodowcem oraz u jego podstawy, chłodząc go. Problemem okazało się natomiast drugie z odkryć, czyli rozległa "trasa" pęknięć i "schodków" rozlokowanych na całej powierzchni lodowca. Ciepła woda przelewa się przez te szczeliny, powodując, że topnienie odbywa się także od środka, przyczyniając się do niestabilności lodowca.
- Lodowiec wciąż ma kłopoty. To, co odkryliśmy, to fakt, że pomimo niewielkiej skali topnienia wciąż następuje szybkie cofanie się lodowca. Wydaje się, że nie trzeba wiele, by doszło do zachwiania lodowca - powiedział Peter Davis, oceanograf w British Antarctic Survey i jeden z autorów opublikowanych w "Nature" badań.