Umowa nuklearna z Iranem
Obok wznowienia stosunków z Kubą, umowa nuklearna z Iranem w przyszłości może się pojawić w podręcznikach do historii jako jeden z dwóch elementów "dziedzictwa" Obamy w dziedzinie polityki międzynarodowej. Może, ale nie musi, bo odchodzący prezydent musi dołożyć starań, by była ona wykonywana.
Tylko szybkie "rozruszanie" umowy może sprawić, że kolejna administracja w Białym Domu będzie miała problemy z uchyleniem porozumienia. Wiadomo, że Hillary Clinton ma pewne zastrzeżenia odnośnie jej kształtu i terminów wykonywania, a Trump raz po raz nazywa ją "katastrofą".
Sprawna implementacja umowy może nie być łatwa z uwagi na antyirańskie nastawienie, które narasta w Kongresie. Wśród parlamentarzystów z obu partii pojawiła się jednolita grupa zwolenników nałożenia na Teheran dodatkowych sankcji.
Ewentualne nowe sankcje mogą mieć niekorzystne skutki dla prezydenta Rouhaniego, który w przyszłym roku będzie się ubiegał o reelekcję. Dla lidera Iranu najważniejszym czynnikiem jest wykazanie, że przestrzeganie umowy faktycznie ma zbawienny wpływ na gospodarkę. Przy kolejnych sankcjach może to być niemożliwe, wówczas szanse wyborcze Rouhaniego zmaleją, tak samo jak motywacja do trzymania się postanowień porozumienia.
Na zdjęciu: prezydent Hassan Rouhani, w tle portret założyciela Islamskiej Republiki Iranu, ajatollaha Chomeiniego.