List do premier Szydło ws. skandalu w Katowicach. Szef PE nie ma wątpliwości
Twarde stanowisko szefa Europarlamentu ws. zdjęć sześciorga eurodeputowanych PO, które zawisły na drewnianych szubienicach podczas sobotniej demonstracji narodowców w centrum Katowic. Antonio Tajani obiecał, że napisze w tej sprawie list do szefowej polskiego rządu. Tak też zrobił.
"Grożenie śmiercią i zastraszanie osób wybranych w głosowaniu nie może być tolerowane w demokracji" - napisał Tajani, wyrażając jednocześnie głębokie zaniepokojenie incydentem w Katowicach.
"Jestem przekonany, że polski rząd podejmie wszystkie niezbędne środki, aby te działania zostały potępione" - dodał szef PE. Wyraził też przekonanie, że "eurodeputowani, ale także inni politycy - bez względu na to, czy należą do rządowej większości, czy do opozycji - będą mogli wypełniać swój mandat w swobodny i bezpieczny sposób".
Sprawą sobotniego zgromadzenia pod nazwą "Stop współczesnej Targowicy" zajmowali się wcześniej posłowie PE. Dyskusja trwała kilka minut i odbyła się tuż po rozpoczęciu sesji plenarnej.
Działania skrajnej prawicy skrytykowały dwie eurodeputowane - Sophia in 't Veld z Holandii i Rebecca Harms z Niemiec. Obie stwierdziły, że były zszokowane przekazami medialnymi z Polski i pochwaliły Tajaniego za szybką reakcję. Odpowiedział im europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski, który stwierdził, że ta sprawa niepotrzebnie martwi jego koleżanki z innych państw, bo polskie władze już się nią zajmują,
Rusza śledztwo
Przypomnijmy, narodowcy z Katowic przynieśli ze sobą na manifestację zdjęcia eurodeputowanych Platformy Obywatelskiej: Danuty Huebner, Róży Thun, Barbary Kudryckiej, Julii Pitery, Michała Boniego i Janusza Lewandowskiego, którzy głosowali wcześniej za rezolucją PE ws. Polski. Uczestnicy demonstracji powiesili fotografie polityków na atrapach szubienic.
To działanie skrytykowała w poniedziałek premier Beata Szydło, a prokuratura wszczęła śledztwo ws. przebiegu zgromadzenia, choć stało się to dopiero po kilku dniach.