Lipiec będzie przełomowy? Kryzys na granicy może się zaostrzyć
Budowa "elektronicznej bariery" na polsko-białoruskiej granicy niedawno się skończyła, ale problemy nie zniknęły. Sytuacja może pogorszyć się w lipcu. - Widać, że Mińsk nie tylko nie rezygnuje z presji migracyjnej, ale też chce ją zwiększać - mówi w rozmowie z WP Kamil Kłysiński z Ośrodka Studiów Wschodnich.
30.06.2023 | aktual.: 30.06.2023 13:51
W 2021 roku rozpoczęły się masowe próby nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski oraz Litwy. Najczęściej byli to migranci z Bliskiego Wschodu oraz Afryki Północnej. Jak wykazały m.in. liczne nagrania, w forsowaniu granicy pomagali im białoruscy pogranicznicy.
Na granicy zaczęto więc stawiać barierę. I faktycznie, liczba prób nielegalnego jej przekroczenia znacząco spadła. Ale problemy wciąż są obecne. - Kryzys na granicy nie zniknął i musimy to cały czas podkreślać. Choć nie widzimy takich scen, jak jesienią 2021 roku w czasie "szturmu" na przejście w Kuźnicy, i mimo wybudowania zapory na granicy, to kryzys trwa - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jak zaznacza, dochodzi coraz częściej do ataków na polskie służby mundurowe - patrole Straży Granicznej są m.in. obrzucane kamieniami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Coraz więcej prób pokonania granicy
Przez cały ubiegły rok mieliśmy do czynienia z ok. 16 tys. prób nielegalnego pokonania granicy polsko-białoruskiej. Tylko w tym roku, do czerwca, jest to już ponad 13 tys. - Widać, że nie tylko nie rezygnują z tej presji migracyjnej, ale też chcą ją zwiększać - komentuje Kamil Kłysiński z Ośrodka Studiów Wschodnich.
- To są migranci z kilkudziesięciu państw. Na Białoruś najczęściej trafiają z Rosji. Osoby, które są wyłapywane przez polską Straż Graniczną, w większości mają wizy rosyjskie - podkreśla z kolei Dyner.
Spora część migrantów jest zawracana na granicy. Gdzie trafiają dalej? Na samej Białorusi ciężko znaleźć informacje. - Prawdopodobnie próbują przekraczać granicę na Litwę, Łotwę. To jest trudne do prześledzenia, gdyż władze białoruskie odmawiają współpracy - mówi analityczka PISM.
- Mamy wiedzę, jak to wyglądało w 2021 roku. Wtedy było mnóstwo informacji, jak to działało. Obecnie trudno coś wyśledzić - dodaje Kłysiński z OSW.
W lipcu może być niebezpiecznie
Prawdziwy problem może się rozpocząć w lipcu. Wtedy bowiem w Witebsku organizowany jest Słowiański Bazar - coroczny festiwal muzyki słowiańskiej. Na mocy dekretu podpisanego przez Alaksandra Łukaszenkę uczestnicy wydarzenia z 73 krajów - w tym z państw Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej - zostali zwolnieni z obowiązku wizowego przy wjeździe na Białoruś.
- Wprowadzone ułatwienia migracyjne, jeśli okażą się skuteczne, mogą doprowadzić do zwiększenia napływu na Białoruś osób, które służby Łukaszenki wykorzystają do intensyfikacji operacji hybrydowej prowadzonej na naszej wschodniej granicy - ostrzegał pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisław Żaryn.
W 2021 roku w walkę z kryzysem zaangażował się rząd Iraku, który po naciskach wstrzymał bezpośrednie loty na Białoruś. Ale teraz władze arabskiego kraju najwyraźniej się z tego wycofały. - Ponownie pojawiły się loty z Bagdadu na Białoruś. Będą prowadzone od początku lipca do początku października - ostrzega Kłysiński.
Lipiec jest także istotny ze względu na szczyt NATO w Wilnie, który odbędzie się w dniach 11-12 lipca. - Demonstracja siły byłaby dla Białorusi korzystna, bo pokazywaliby, że się liczą, że trzeba z nimi rozmawiać. Wzrost liczby migrantów na granicy jest więc wtedy jak najbardziej możliwy - mówi analityk OSW.
Kryzys narzędziem białoruskiej propagandy
Białoruś wykorzystuje kryzys migracyjny do wewnętrznej propagandy. - Mińsk oczywiście przekonuje, że to się wydarza bez udziału reżimu, że oni nie mają z tym nic wspólnego, trzeba tym ludziom pomagać, a "krwawy reżim Morawieckiego i Dudy" ich dręczy, nie pozwala im zawalczyć o swój los - mówi Kłysiński.
- Łukaszenka się do tego często odnosi. Ostatnio na przykład mówił, że Polska tworzy problem na granicy, że Polska wręcz przerzuca ciała migrantów przez granicę - opowiada Dyner.
Analityczka PISM przypomina także sprawę Emila Czeczki - polskiego żołnierza, który zdezerterował na Białoruś. - Trzeba pamiętać, że dopóki Czeczko żył (mężczyzna został znaleziony martwy w marcu 2022 roku - red.), to właśnie w tym celu był wykorzystywany przez białoruską propagandę. Na podstawie jego zeznań jedna z białoruskich organizacji złożyła nawet pozew do Międzynarodowego Trybunału Karnego, w którym przekonywała, że Polacy mordują migrantów - przypomina analityczka PISM.
Niewykluczone są także pewne korzyści finansowe z kryzysu dla reżimu. - Korzystają na tym organizatorzy, pośrednicy, a także białoruskie służby. Reżim bezwzględnie, cynicznie, nie oglądając się na sytuację, wyciska z ludzi środki, by zarobić konkretną walutę, której nie mają ze względu na sankcje - mówi Kłysiński.
Jak zwalczyć kryzys migracyjny?
Na początku czerwca polskie władze poinformowały o zakończeniu budowy "elektronicznej bariery" na granicy z Białorusią. W rzeczywistości jest to pięciometrowe ogrodzenie z drutem kolczastym, ale co najważniejsze - z systemem 3000 kamer, w tym termowizyjnych, 400 kilometrów kabli detekcyjnych i 11 kontenerów teletechnicznych.
Premier Mateusz Morawiecki na Radzie Europejskiej apelował też m.in. o inwestycje w zabezpieczenie zewnętrznych granic Unii Europejskiej.
- Na pewno Unia Europejska powinna wrócić do konsultacji z krajami trzecimi, w tym z Irakiem, by wrócić do starych ustaleń, że te loty są wykorzystywane w niecnych celach, a nie są dowodem na rozwój współpracy białorusko-irackiej - przekonuje Kłysiński z OSW.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: