Limuzynę premier Szydło jej kierowca ubezpieczył z własnej kieszeni. "Koszty naprawy będą kolosalne”
Rozbita limuzyna premier Szydło, podobnie jak inne samochody w BOR, zamiast autocasco była objęta ubezpieczeniem opłaconym z prywatnej kieszeni kierowców – dowiedziała się nieoficjalnie Wirtualna Polska. To pokryje tylko część kolosalnych koszów naprawy, które mogą sięgnąć 400 tys. zł – ocenia oficer BOR. Biuro odpowiada, że funkcjonariusze wykupują dodatkowe ubezpieczenia dobrowolnie.
18.01.2018 | aktual.: 18.01.2018 19:23
Biuro Ochrony Rządu przyznało, że AudiA8, które przed rokiem z premier Beatą Szydło uległo wypadkowi w Oświęcimiu, nie miało ubezpieczenia autocasco.
Według naszych informacji ze źródeł zbliżonych do Biura samochody, którymi jeżdżą ochraniani politycy, co do zasady nie są objęte ubezpieczeniem AC. Zamiast tego kierowcy BOR muszą co miesiąc z własnej kieszeni opłacać indywidualne ubezpieczenie.
- Płacą 50 złotych miesięcznie. Wtedy w sytuacji gdy dochodzi do wypadku z winy funkcjonariusza ubezpieczyciel pokrywa część kosztów naprawy. Kierowcy godzą się na potrącanie 50 zł z pensji, bo wiedzą, że gdyby limuzyna został robzbita z ich winy, to straciliby trzy pensje – mówi nam rozmówca z BOR.
Inny wyjaśnia, że na potrącenie przez BOR kwoty sięgającej trzech pensji pozwala rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych dotyczące szkód wyrządzonych przez funkcjonariuszy. Według niego koszt naprawy pancernego Audi A8L wartego 2,5 mln złotych będzie jednak znacznie wyższy niż kwota indywidualnego ubezpieczenia opłaconego przez kierowcę, które sięga jego trzech pensji brutto.
- Koszy naprawy będą kolosalne. Mogą wynieść 300-400 tys. zł. W przypadku samochodów pancernych, naprawę powinien wykonać producent. W Audi została uszkodzona pancerna klatka zrobiona z kewlaru – tłumaczy oficer BOR. Dodaje, że samochód jest cały czas w posiadaniu prokuratury, która prowadzi śledztwo dotyczące wypadku.
Nasz rozmówca zauważa, że gdyby zdecydowano się na wykupienie ubezpieczenia autocasco dla tego samochodu, to rocznie kosztowałoby to ok 100 tys. zł. - Biorąc pod uwagę znaczną liczbę wypadków samochodów BOR w ostatnim roku, to wykupienie AC byłoby jednak tańsze – ocenia.
O indywidualne ubezpieczenie funkcjonariuszy BOR zapytaliśmy służby prasowe Biura. Do czasu publikacji tekstu nie dostaliśmy odpowiedzi.
Zespół Komunikacji Medialnej BOR w odpowiedzi na nasze pytania wyjaśnia, że funkcjonariusze "mają możliwość wykupienia dodatkowych ubezpieczeń". "Jest to decyzja dobrowolna i podejmowana indywidualnie przez osoby zatrudnione w formacji. W związku z powyższym Biuro Ochrony Rządu nie udziela szczegółowych informacji w przedmiotowym zakresie" - podkreślono.
O braku ubezpieczeń AC dla aut BOR mówił w marcu wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński. Tłumaczył to tak: - Te samochody są pod ciągłym nadzorem BOR. Zwiększamy środki, dokonujemy zakupów. Wszystko to powoli uregulujemy i sądzę, że ta sprawa również zostanie uregulowana, bo rzeczywiście problem jest, nie ma co ukrywać.
BOR przyznało, że naprawa BMW prezydenta Andrzeja Dudy, które uległo wypadkowi w marcu 2016 roku, kosztowała ponad 130 tys. zł. W prezydenckiej limuzynie pękła wówczas opona. Dzięki umiejętnościom kierowcy BOR-u, udało się uniknąć zderzenia z innymi autami i barierkami. BMW zjechało na pobocze. Nowe, opancerzone BMW serii 7 High Security kosztuje ok. 2 mln zł. To specjalna wersja, przeznaczona dla VIP-ów.
Do wypadku z udziałem premier Szydło doszło w lutym 2017 roku. Samochód szefowej rządu zderzył się z seicento kierowanym przez 21-letniego Sebastiana K., po czym uderzył w drzewo. Biegli ustalili, że kierowca fiata na widok uprzywilejowanego samochodu zjechał do prawego krawężnika i zatrzymał się. Gdy samochód go minął, włączył się do ruchu, bo nie zauważył innych samochodów z koliumny. Właśnie wtedy uderzyła w niego limuzyna Beaty Szydło.