Liceum bez jedynek. "Nauczyciel, który stawia jedynkę, stawia ją sobie"
W tej szkole uczniowie nie dostaną jedynki. Od września w Zespole Szkół Zawodowych nr 2 w Krakowie powstanie liceum, w którym nauczyciele nie będą wystawiać najniższych ocen. Brak wiedzy uczniów będzie nadal zaznaczany w dzienniku, tyle że w inny sposób.
Od września w Zespole Szkół nr 2 w Krakowie zostanie uruchomione XLVII Liceum Ogólnokształcące. Nowe liceum w mieście powstaje po to, żeby przyjąć wyjątkowo dużą liczbę uczniów. Bo w tym roku, podobnie jak rok temu, do szkół średnich będzie aplikować 1,5 rocznika absolwentów podstawówek.
Nowe liceum w Krakowie od innych szkół ma się jednak różnić tym, że nie będą w nim wystawiane oceny niedostateczne.
- Chcę stworzyć szkołę, w której uczeń nie będzie karmiony wiecznym stresem, dźgany jedynkami. Chcę go wychowywać w poczuciu odpowiedzialności - mówi "Gazecie Wyborczej" Jacek Sitko, dyrektor ZSZ nr 2 w Krakowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
13-latek nagle chwycił za kierownicę autobusu. Dramatyczny moment w USA
Szkoła bez jedynek w Krakowie
Od nowego roku szkolnego uczniowie liceum, a także działającego już w zespole szkół technikum nie będą dostawać jedynek. Jeśli jednak sprawdzian pójdzie im źle lub po odpytaniu przez nauczyciela nie będą mogli pochwalić się wiedzą, dostaną w zamian znak "X" . Jak podaje "Gazeta Wyborcza", znak ten ma oznaczać: "jeszcze się uczę", "jeszcze nie opanowałem materiału i potrzebuję na to więcej czasu". Obowiązkiem każdego ucznia wciąż będzie zaliczenie materiału, bo na świadectwie końcowym jedynka oczywiście pozostanie.
- Pomijając skrajne przypadki, kiedy uczeń jest wyjątkowo oporny na wiedzę, nauczyciel, który stawia jedynkę, stawia ją sobie. Ta jedynka jest świadectwem, że nie wytłumaczył jak należy, nie przekazał wiedzy jak trzeba - tłumaczy Jacek Sitko w rozmowie z "GW".
Jedynki zniknęły już w Lublinie
Za wzór krakowskiej szkole posłużyło VI LO z Lublina, które działa w ten sposób od kilku lat.
- Nieraz przy sprawdzaniu jakiejś partii materiału uczeń wielokrotnie, z różnych powodów, dostawał ocenę niedostateczną. Potem poprawiał i znowu jedynka. Jeśli w końcu udało mu się poprawić ocenę i nawet świetnie się nauczył tego materiału, to i tak przy ocenie semestralnej były brane pod uwagę poprzednie oceny niedostateczne. Opanował więc określoną partię materiału, a i tak na koniec semestru czy roku szkolnego otrzymywał niską ocenę. Czy to była ocena adekwatna do wiedzy, jaką posiadał? - wyjaśniała w rozmowie z "Głosem Nauczycielskim" przyczyny wprowadzenia takiego systemu Marzena Kamińska, dyrektor VI LO w Lublinie.
Czytaj także:
Źródło: "Gazeta Wyborcza", "Głos Nauczycielski"