Lekarze odmawiają recept na antykoncepcję
Polki najrzadziej ze wszystkich Europejek korzystają z antykoncepcji hormonalnej. Nie zawsze jednak z braku chęci - do Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny zgłasza się coraz więcej kobiet, którym ginekolodzy nie chcą przepisywać antykoncepcji, bo jest to niezgodne z ich przekonaniami religijnymi - pisze "Dziennik".
04.06.2008 06:39
Inni lekarze twierdzą jednak, że odmawiają przepisania młodym kobietom pigułek, bo traktują je często jak witaminy. Tak jest szczególnie ze środkiem antykoncepcyjnym o nazwie postinor, który można zastosować do 72 godzin po stosunku.
Federacja wystosowała do minister zdrowia Ewy Kopacz list w sprawie dostępności antykoncepcji. Apeluje w nim o specjalny program uświadamiający kobiety oraz lekarzy. Zdaniem Wandy Nowickiej, przewodniczącej Federacji, większość lekarzy nie propaguje antykoncepcji, a w publicznej służbie zdrowia w ogóle nie istnieje takie poradnictwo.
To jednak niejedyny problem. Z naszych doświadczeń wynika również, że lekarze kierują się bardziej ideologią niż wiedzą medyczną - twierdzi Wanda Nowicka i przytacza szereg przykładów. Kobiety dzwonią i żalą się, że lekarze wręcz nazywali je morderczyniami. Straszą też, że od tabletek utyją albo zachorują - opowiada.
Takie postawy wśród kolegów po fachu zauważa ginekolog dr Medard Lech, przewodniczący Europejskiego Towarzystwa Antykoncepcji. Twierdzi, że są placówki, w których w ogóle nie przepisuje się środków antykoncepcyjnych. Tak jest na przykład w warszawskim Szpitalu im. Świętej Rodziny na ulicy Madalińskiego - wskazuje.
Podobnie postąpił lekarz z Poznania. Najmłodsza pacjentka jaka żądała postinoru miała 14 lat. Nie zgodziłem się, bo nie chciała przyjść z opiekunem - wspomina. Do tej pory nie wie jednak, czy dobrze postąpił.