Na rozkaz Trumpa. Wysadzili w powietrze statek u wybrzeży Wenezueli
Siły zbrojne USA przeprowadziły uderzenie na statek podejrzewany o przemyt narkotyków u wybrzeży Wenezueli. W operacji zginęły cztery osoby. "Ataki będą kontynuowane" - zapowiedział minister wojny Pete Hegseth.
Co musisz wiedzieć?
- Siły zbrojne USA na rozkaz prezydenta Donalda Trumpa zaatakowały łódź podejrzaną o przemyt narkotyków u wybrzeży Wenezueli.
- W wyniku operacji zginęło czterech mężczyzn, a żaden z amerykańskich żołnierzy nie odniósł obrażeń.
- Administracja USA uznaje kartele narkotykowe za organizacje terrorystyczne, a przemytników za "nielegalnych bojowników".
Minister wojny Pete Hegseth poinformował, że na polecenie prezydenta Donalda Trumpa w piątek rano amerykańskie siły zbrojne przeprowadziły kolejne uderzenie na łódź podejrzaną o związki z gangiem narkotykowym. Do ataku doszło na wodach międzynarodowych w pobliżu wybrzeży Wenezueli. Według Hegsetha operacja zakończyła się śmiercią czterech osób znajdujących się na pokładzie.
"Statek przewoził znaczne ilości narkotyków, zmierzających do Ameryki, aby zatruć nasz naród" - podkreślił szef Pentagonu. Do wpisu dołączył nagranie, na którym widać, jak rakiety trafiają w łódź motorową. Dochodzi do wybuchu, po czym statek staje w płomieniach.
"Nasz wywiad bez wątpienia potwierdził, że ten statek przemycał narkotyki, a osoby na pokładzie były narkoterrorystami i działały na znanym szlaku tranzytowym przemytu narkotyków. Te uderzenia będą kontynuowane, dopóki ataki na naród amerykański się nie skończą" - pisze Hegseth.
Jak traktować pacjentów? Osobliwe porady dla pielęgniarek sprzed 100 lat
W łodzi było wystarczająco narkotyków, by zabić 25-50 tys. Amerykanów - stwierdził prezydent natomiast Donald Trump.
Operacje USA na Morzu Karaibskim
To już co najmniej czwarte tego typu uderzenie na Morzu Karaibskim. Wcześniejsze ataki były wymierzone w członków wenezuelskiego gangu Tren de Aragua, który według administracji Trumpa działa na polecenie Nicolasa Maduro i został uznany za organizację terrorystyczną. Działania te wywołują kontrowersje i pytania o legalność oraz rzeczywistą przynależność ofiar do grup przestępczych.
Dzień przed ostatnim atakiem Biały Dom poinformował Kongres, że prezydent Trump oficjalnie uznał, iż Stany Zjednoczone są zaangażowane w konflikt zbrojny o charakterze niemającym międzynarodowego wymiaru. W notatce administracja określiła kartele narkotykowe jako organizacje terrorystyczne, a przemytników jako "nielegalnych bojowników".
- Prezydent nakazał te działania (...) zgodnie ze swoim obowiązkiem ochrony interesów Stanów Zjednoczonych za granicą oraz wspierania bezpieczeństwa narodowego i polityki zagranicznej USA. Wynika to z jego konstytucyjnych uprawnień jako naczelnego dowódcy i szefa władzy wykonawczej do prowadzenia polityki zagranicznej - powiedziała w piątek rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt.
Dodała również: - W każdym z tych przypadków amerykański wywiad uznał, że statki te były powiązane z określonymi organizacjami terrorystycznymi, zaangażowanymi w przemyt narkotyków do naszego kraju.