"Wszechświat był niczym gigantyczny łódzki SPATiF"
Frykowski wyobrażał sobie wszechświat na obraz i podobieństwo gigantycznego SPATiF-u łódzkiego. I w tym się nie mylił. Na pierwszym party w Nowym Jorku otrzymał zaproszenia na inne. Szedł od jednego do drugiego przyjęcia jak zdobywca. Od razu wyrobił sobie opinię wschodniego playboya, brutalnego i czułego - siła fizyczna była jednym z atutów Wojtka" - pisał Kąkolewski. Dzięki dobrze już zadomowionemu w USA Jerzemu Kosińskiemu poznał absolwentkę historii sztuki, Abigail (Gibby) Folger (na zdjęciu). Dziewczyna pochodziła z niezwykle zamożnej rodziny, była córką "księcia kawy", prezesa Folger Coffee Company. Frykowski zrobił na niej duże wrażenie, najwyraźniej z wiekiem nic nie stracił ze swojego uroku. A chociaż twierdził, że Abigail jest zbyt bogata, aby mógł ją poślubić, to jednak korzystał z jej pieniędzy. Wprowadził się do nowojorskiego mieszkania dziewczyny, przedstawiał ją jako żonę, a ona nie protestowała.
"Córka księcia kawy" była dziedziczką gigantycznego majątku, ale ojciec uważał, że sama powinna na siebie zarabiać. Wprawdzie miała pokaźny dochód z tytułu spadków (130 tysięcy dolarów rocznie, równowartość obecnego miliona dolarów), ale duże sumy wydawała na finansowanie kampanii wyborczych demokratów i cele charytatywne. W efekcie Frykowski prosił rodzinę w Łodzi o paczki żywnościowe, stanowiły one znaczące podreperowanie jego budżetu. Zapewne był jedynym emigrantem z bloku wschodniego, który otrzymywał podobne przesyłki, zamiast je wysyłać.