Wysłał swoje komando, bo chciał się zemścić na producencie, który odmówił wydania jego płyty. Uważał się za wcielenie "Jezusa i Szatana"
Prawda o masakrze w Cielo Drive nie była bowiem specjalnie skomplikowana. Jej zleceniodawca, Charles Manson (na zdjęciu), drobny złodziej i sutener, stał wówczas na czele własnej sekty. Jej członkowie wierzyli, że ich szef jest wcieleniem "Jezusa i Szatana", a ich działalność miała wywołać rewolucję, po której czarna ludność (z bandą Mansona na czele) będzie rządzić Ameryką. Sam "prorok" czerpał swoje inspiracje z filozofii Nietzschego i piosenek Beatlesów (szczególnie "Helter Skelter"), a jego poziom umysłowy mógł przerażać. Gdy bowiem pierwszy raz usłyszał o obozach zagłady, to "wyraził jedynie żal", że nie on je wymyślił...
W domu wynajmowanym przez Polańskich wcześniej mieszkał producent, który odmówił Mansonowi wydania jego płyty, "prorok" miał bowiem ambicje muzyczne. Z zemsty wysłał zatem swoje komando (trzy kobiety i mężczyznę) - zresztą cel zbrodni był mu obojętny, liczyło się tylko to, by zamordować ludzi znanych i zamożnych. Bandyci zaskoczyli domowników i rozpoczęła się rzeź.
W ciele Frykowskiego znaleziono ślady: kokainy, meskaliny, LSD, marihuany i haszyszu. We krwi miał jednak tylko 0,6 mg amfetaminy, nie był zatem kompletnie odurzony narkotykami, jak sugerowali dziennikarze. Ciało Wojtka poddano kremacji, a prochy przewieziono do kraju, gdzie spoczęły na Starym Cmentarzu przy ulicy Ogrodowej w Łodzi.