Cały budynek nosił ślady masakry
Polański był w Londynie, gdy otrzymał tragiczną wiadomość z Los Angeles. "Właśnie miałem wyjść na spotkanie z Victorem Lownesem, kiedy zadzwonił telefon - wspominał po latach. - Od razu poznałem Billa (Tennanta, swojego agenta - przyp. red.) i zapytałem, jak się czuje. - Źle - zabrzmiała odpowiedź. Jego głos wydawał mi się daleki, przytłumiony. Zdziwiło mnie to, ponieważ zwykle przy połączeniach z Ameryką miało się wrażenie, że rozmówca siedzi w sąsiednim pokoju. - W domu wydarzyło się nieszczęście - powiedział. Sądziłem, że ma na myśli jakąś rodzinną awanturę u siebie - wiedziałem, że jego małżeństwo przeżywa kryzys - ale na wszelki wypadek zapytałem: - W czyim domu? - W twoim. Sharon nie żyje. Wojtek, Gibby i Jay też. Wszyscy nie żyją. Usłyszałem swój własny głos: 'Nie, nie, nie'".
W nocy z 8 na 9 sierpnia 1969 r. do posiadłości Polańskich wdarli się członkowie sekty Rodzina Charlesa Mansona. Przed domem zastrzelili 18-letniego Stevena Parenta, gościa ogrodnika, któremu chciał sprzedać radio z zegarem (zbierał pieniądze na studia). Będąca w ósmym miesiącu ciąży Sharon Tate (na zdjęciu z mężem) otrzymała 16 ciosów nożem, Jay Sebring został ugodzony siedem razy i dodatkowo postrzelony, ich ciała znaleziono związane razem sznurem. Wojtek bronił się do upadłego, na jego ciele było 51 ran kłutych, dwukrotnie zraniono go z broni palnej, dostał też wiele razów tępym narzędziem w głowę. Abigail otrzymała 28 ciosów nożem. Ciała Frykowskiego i Folger znaleziono na trawniku koło domu, najwyraźniej w ostatniej chwili próbowali uciec. Cały budynek nosił ślady masakry, na drzwiach zabójcy wypisali krwią ofiar słowo "pig" (świnia), napisy były też wewnątrz domu. Następnego dnia ofiarą zbrodniarzy padli małżonkowie LaBianca, zamordowano również nauczyciela muzyki, Gary'ego Hinmana.