Lech Wałęsa jako "jeden z najszkodliwszych zdrajców". Antoni Macierewicz bezlitośnie komentuje kontrmiesięcznicę i jej uczestników
- Nazwisko jednego z najgroźniejszych i najbardziej szkodliwych agentów bezpieki jest ich symbolem - w takich słowach Antoni Macierewicz skomentował obecność kontrmanifestantów podczas 87. miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie. Minister obrony narodowej uznał, że większość z nich ma "lewackie korzenie", a ich "idol" Lech Wałęsa to "zdrajca".
Program "Minęła dwudziesta", którego gościem był Antoni Macierewicz, rozpoczęto przygotowanym wcześniej materiałem z udziałem byłego szefa kancelarii Donalda Tuska Tomasza Arabskiego.
"Zachowuje się pan nikczemnie", "Niczego nie zabraniałem" - bronił się Tomasz Arabski, pytany z zaskoczenia przez dziennikarza TVP Info m.in. o to, dlaczego po katastrofie w Smoleńsku zabroniono otwierania trumien ofiar i co robiła Ewa Kopacz podczas swojej wizyty w Smoleńsku. - Nic nie podejmowałem, podejmowałem dla dobra wszystkich ludzi - mówił Arabski, próbując odejść. Był coraz bardziej poirytowany kolejnymi pytaniami. - Pan nie jest dziennikarzem, niech pan da spokój - powiedział na koniec rozmowy.
Zachowanie Arabskiego zniesmaczyło ministra Macierewicza. - Znamy relację rodzin tych, którzy polegli w Smoleńsku. Niech pan minister Arabski to, co teraz powiedział, powie, patrząc prosto w oczy np. pani Ewie Kochanowskiej - stwierdził.
- Ten zakaz, ta presja na rodziny ofiar, była całkowicie bezprawna - powiedział i dodał, że "to Rosjanie byli beneficjentami tego wydarzenia". - To pozwoliło Rosjanom na sprawienie, że Donald Tusk zgodził się na przyjęcie ich warunków i na przejęcie całego postępowania - stwierdził Macierewicz.
Kontrmanifestanci "zdradzili"
Minister odpowiedział również na pytanie o to, czy Donald Tusk stawi się po raz kolejny na związanych z katastrofą przesłuchaniach.- Oczywiście na tym stanowisku może się zdarzyć, że są obowiązki których nie sposób uniknąć - powiedział i zaznaczył, że "nie ucieka się jednak przed przesłuchaniem".
O osobach, które wzięły udział w poniedziałkowej kontrmanifestacji, Macierewicz ma jak najgorsze zdanie. - Większość z nich to są ludzie, którzy mieli komunistyczne, lewackie korzenie - powiedział. Skandowanie przez nich hasła "Wałęsa" uznał za "zdradę".
- Przyjęcie imienia Wałęsy – jednego z najszkodliwszych i najpodlejszych zdrajców w ostatnich dziesięcioleciach wielkiego ruchu wyzwoleńczo-pracowniczego „Solidarność”, przyjęcie jako swój symbol, swoje hasło, jest samookreśleniem najbardziej głębokim i najlepiej charakteryzującym tych ludzi, a to nazwisko jest symbolem zdrady - stwierdził.
- Oni sami się w ten sposób najlepiej zdefiniowali. Zdrada jest ich imieniem - podsumował kontrmanifestantów. - Tutaj stajemy przed niebywałą tajemnicą rzeczywistej podłości - powiedział, komentując zaistnienie dwóch równoległych manifestacji na Krakowskim Przedmieściu.
- To trzeba mieć naprawdę bardzo, bardzo podłe sumienie - powiedział szef resortu obrony.