Pierwszy krok
Nowoczesne niemieckie karabiny wpadły w ręce nacierającej Armii Czerwonej i zwróciły uwagę radzieckich konstruktorów. II wojna światowa, w czasie której gros walk toczono na niewielkich dystansach i w warunkach miejskich, jak żaden inny konflikt uświadomił sowieckim decydentom, że żołnierzom potrzebna jest broń łącząca szybkostrzelność pistoletu maszynowego i siłę ognia karabinu powtarzalnego. Jak pisze Chivers, Sowieci po ujrzeniu karabinów StG 44 postanowili nie tylko go skopiować, ale stworzyć broń lepiej przemyślaną.
Jednak pierwszym krokiem było stworzenie amunicji pośredniej, podobnej do niemieckiej 7,92 Kurz. Prace nad takim nabojem trwały już od 1939 roku i ich owocem był pokazany w 1943 roku pocisk M1943 o kalibrze 7,62 mm i całkowitej długości 56 mm. Testy wykazały, że z odległości 600 m przebija on trzy deski sosnowe o łącznej grubości prawie 7 cm.
"Sowieccy balistycy uznali, że jeśli chodzi o siłę i zdolność penetracji, było to aż nadto, żeby zranić lub zabić człowieka z tak znacznej odległości, większej niż ta, z jakiej na ogół prowadzi się ogień z karabinów piechoty. (...) M1943 miał również pewne zalety ekonomiczne. Wojskowi inżynierowie zauważyli, że na każdy milion wyprodukowanych nabojów M1943 pozwalał zaoszczędzić cztery tony stopów używanych do produkcji łusek, półtorej tony materiału miotającego i ponad tonę ołowiu" - czytamy w książce "Kałasznikow".
Na zdjęciu: jugosłowiańskie naboje 7,62 × 39 mm wz. 43, czyli M1943.