Niemcy wygrywają wyścig
Karabiny, by mogły strzelać na wielką odległość, musiały być odpowiednio większe i cięższe. Zużywano więc więcej materiałów na ich produkcję, droższy był też ich transport. Podobnie było z amunicją, która była droga i jej wytworzenie pochłaniało znacznie większą ilość zasobów. Poza tym gdyby była mniejsza i lżejsza, żołnierze mogliby zabierać ze sobą większy jej zapas.
Wszystkie te argumenty sprawiły, że zaczęto poszukiwać pocisku mniejszego, będącego swoistym brakującym ogniwem pomiędzy nabojem pistoletowym a karabinowym. Tak narodziła się koncepcja tzw. amunicji pośredniej, którą w okresie międzywojennym jako pierwsi w pełni zrealizowali Niemcy. Rezultatem był nabój 7,92 Kurz, który powstał przez skrócenie łuski naboju karabinowego 7,92 Mauser (choć już wcześniej Niemcy eksperymentowali z protoplastą amunicji pośredniej - nabojem M35).
Wkrótce rozpoczęto prace nad karabinem, który miał wykorzystywać nową amunicję. Prace projektowe prowadzono już w trakcie II wojny światowej. W 1942 roku zakłady zbrojeniowe Merz z Frankfurtu, przy współpracy ze słynnym konstruktorem broni Hugo Schmeisserem, dostarczyły 50 prototypów pierwszego na świecie karabinu automatycznego średniej mocy, który wprowadzono do masowej produkcji i powszechnie wydawano żołnierzom.
Konstrukcja, która przeszła do historii pod nazwą Sturmgewehr 44 (niem. karabin szturmowy, na zdjęciu), strzelała w tempie dorównującym CKM-om, ale miała niewielkie rozmiary i odrzut. Karabinek był wszechstronny i zapewniał piechocie wielką siłę ognia. W czasie wojny III Rzesza wyprodukowała ponad 400 tys. egzemplarzy StG 44. Był on zapowiedzią nadejścia nowej kategorii broni, która na zawsze odmieni oblicze współczesnego pola walki.