Kulisy awantury przed TVP. KO idzie na zwarcie, PiS wprowadza "medialny reżim"

- Idziemy napierniczać się z PiS na ich terenie - mówią politycy Koalicji Obywatelskiej. Inną strategię przyjęło Prawo i Sprawiedliwość. Partyjna centrala zakazuje swoim przedstawicielom brania udziału w debatach organizowanych przez nielubiane przez Nowogrodzką media.

Donald Tusk przed budynkiem TVP
Donald Tusk przed budynkiem TVP
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Wojciech Olkusnik
Michał Wróblewski

19.09.2023 | aktual.: 19.09.2023 18:57

Informacje dotyczące nowego pomysłu KO dotarły do nas jeszcze przed wtorkową konferencją Donalda Tuska przed siedzibą TVP Info. Największa partia opozycyjna zamierza brać udział w programach TVP i tam informować o "patologiach i aferach rządu PiS". PiS ma zgoła inną strategię: nie przyjmuje zaproszeń do debat i wprowadza medialny reżim dla swoich polityków.

"Wyborcy mówią: jesteście zbyt łagodni"

Po naradach sztabu i decyzji Donalda Tuska, politycy Koalicji Obywatelskiej postanowili wrócić do TVP i uczestniczyć w programach tej stacji. Przypomnijmy: po samobójczej śmierci 16-letniego syna posłanki KO Magdaleny Filiks politycy tej partii zdecydowali się na bojkot telewizji państwowej. Na kilka tygodni przed wyborami zmieniają strategię.

- Zdecydowaliśmy się, żeby posłanki i posłowie przekroczyli próg tego miejsca i uczestniczyli w programach propagandowej telewizji rządowej, aby móc wykorzystać każdą najmniejszą okazję, aby odbiorcy telewizji rządowej mogli przez moment usłyszeć prawdę - stwierdził Donald Tusk podczas oświadczenia przed budynkiem TVP.

Powód? - Po kilku udanych występach posłów opozycji w TVP i przebiciu się z orędziem marszałka Grodzkiego o aferze wizowej stwierdziliśmy, że nasza obecność w TVP Info przyniesie nam korzyści. Zwłaszcza że PiS jest dziś w trudnym położeniu, a kolejne afery dezorientują ich elektorat. Nasi politycy w TVP to gwarancja tego, że patologie tej władzy przebiją się z baniek do pisowskiego mainstreamu - tłumaczy Wirtualnej Polsce sztabowiec Koalicji Obywatelskiej.

Inny rozmówca z władz Platformy przyznaje: - Musimy być na ostatnim odcinku kampanii bardziej widoczni i ofensywni. Nawet od naszych wyborców coraz częściej słyszymy na ulicach: idźcie i walczcie z nimi, miejcie jaja, pokażcie im, bo jesteście zbyt łagodni. No to ich posłuchaliśmy, idziemy się napierniczać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Polityk z otoczenia Tuska: - Proszę uwierzyć, pisowscy funkcjonariusze zatrudnieni w telewizji nie są tacy hardzi, jak im się wydaje. Wystarczy przed nimi stanąć i miękną.

Poseł Platformy: - Niech pan zobaczy na nich, jak wystraszeni są w Sejmie. Biegają za nami, bo takie mają dyspozycje, a nawet wysłowić się nie umieją, są zdenerwowani, takie dzieci we mgle. My ich nagrywamy i robimy z nich idiotów. Teraz robimy krok dalej i będziemy się konfrontować z nimi na ich terenie.

- Ludzie KO będą obecni z informacjami i z prawdą przede wszystkim o aferze wizowej, a także o ostatnich nadzwyczajnych zupełnie wydarzeniach, takich jak (...) zdrada interesów państwowych przez pana Błaszczaka czy zupełnie niebywałe słowa premiera Morawieckiego o tym, że dla polskiej wsi głównym problemem czy wręcz wrogiem jest Berlin, Bruksela, Kijów i oczywiście moja skromna osoba - mówił Donald Tusk we wtorek.

PO przyznaje: to była prowokacja, osiągnęliśmy efekt

Szkopuł w tym, że - jak słyszymy z okolic ul. Woronicza i pl. Powstańców w Warszawie, gdzie znajdują się siedziby TVP - wydawcy z telewizji… mogą w odpowiedzi w ogóle zrezygnować z zapraszania polityków Platformy. - Przecież opozycja do nas chodzi: PSL, ludzie od Hołowni, Lewica. Po co nam Platforma? Sami się wykreślili z dyskusji. A teraz się proszą o zaproszenia? - mówi osoba związana z telewizją.

Tyle że to sama TVP Info od wielu miesięcy zaprasza Donalda Tuska do "Strefy Starcia" (robił to wielokrotnie prezenter Michał Adamczyk, który ze względu na ostatnie publikacje medialne został odsunięty od anteny). Trudno byłoby dziś zatem wytłumaczyć widzom, dlaczego telewizja przestaje nagle zapraszać lidera opozycji.

Politycy PO czują, że przewaga narracyjna jest po ich stronie. - Postawiliśmy ich pod ścianą. Oni się nas tak naprawdę boją. Jest kampania, nikt w PiS i TVP nie wie, jak ostatecznie zadziałają na wyborców afery i czy tuż przed wyborami pisowcy nie zaliczą jakiejś spektakularnej wpadki. Będą się grodzić, odsuwać nas, ale my będziemy napierać - opowiada nam poseł Platformy.

Jak słyszymy, plan na wtorek był taki: rano pojawić się przed siedzibą TVP Info i sprowokować do wyjścia pracowników telewizji. Tak też się stało: przed gmachem TVP stanął Donald Tusk (w otoczeniu polityków KO), a po chwili zjawił się tam prowadzący Michał Rachoń.

Próbował dostać się do szefa PO i zadawał mu pytania, ale politycy Platformy (przy asyście Michała Kołodziejczaka) do tego nie dopuścili, zagłuszając Michała Rachonia i odpychając go od Tuska. - Od tego jest studio telewizyjne - mówiła jedna z współpracowniczek byłego premiera.

- O taki efekt nam chodziło. Szczerze mówiąc, czekaliśmy na kogoś takiego jak pan Rachoń. Pokazaliśmy, że w TVP pracują agresywni funkcjonariusze i awanturnicy - twierdzi jeden z uczestników zdarzenia.

PiS przedstawia sytuację zgoła inaczej: politycy partii Kaczyńskiego przekonują, że Tusk "chce cenzury" i "grozi dziennikarzom" TVP, zapowiadając, że odpowiedzą karnie. Dla PiS to bulwersujące. "Powrót Tuska to powrót cenzury oraz represji wobec wszystkich, którzy nie chcą bezkrytycznie wspierać PO" - brzmi przekaz powielany przez czołowych polityków PiS.

PiS: debaty nie mają znaczenia

Politycy formacji Jarosława Kaczyńskiego są ofensywni w mediach społecznościowych, ale jeśli chodzi o bezpośrednią konfrontację z konkurentami, wycofują się.

Według informacji Wirtualnej Polski kilka tygodni temu centrala PiS przy Nowogrodzkiej wprowadziła zaostrzone zasady uczestnictwa przedstawicieli PiS w mediach. Zwolennikiem "reżimu medialnego" dla ludzi PiS - jak twierdzą przedstawiciele tej partii - miał być m.in. rzecznik partii Rafał Bochenek.

Na czym ów rygor polega? Zaproszenia do mediów są starannie selekcjonowane. O udziale polityków PiS w mediach w jeszcze większym stopniu decyduje biuro prasowe partii.

Czasem dochodzi w związku z tym do sytuacji kuriozalnych. W ubiegłym tygodniu rzecznik Bochenek, późnym wieczorem, poprzez serwis społecznościowy X (dawniej Twitter - red.) poinformował, że przedstawiciel jego partii nie weźmie jednak udziału w porannym programie WP (mimo że ten wcześniej przyjął zaproszenie), sugerując przy tym nieporozumienie (co jest nieprawdą, po prostu Rafał Bochenek awaryjnie "zdjął" gościa - posła PiS - z agendy, obawiając się trudnych pytań).

Tym samym - jak określił to redaktor naczelny WP Paweł Kapusta - rzecznik PiS "utrwalił obraz partii, która schowała się w okopach swojego przekazu".

Czy należy się temu dziwić? Jeden z działaczy PiS bliskich Nowogrodzkiej przekazał nam kilka dni temu, że sztab PiS nałożył "shadowbany" (ukryta blokada stosowana na najczęściej w mediach społecznościowych - przyp. red.) na nieprzyjazne PiS (czytaj: niezależne od władzy) redakcje. I tak ma być do końca kampanii.

Sztab PiS nie chce brać udziału w debatach organizowanych przez niektóre redakcje. W tym Wirtualną Polskę. Minister w Kancelarii Prezydenta i kandydat na posła PiS Paweł Szrot nie widzi w tym nic złego i wprost przyznaje w programie "Tłit" WP, że… to "element strategii" sztabu wyborczego. A tak w ogóle to "znaczenie debat wyborczych jest przeceniane" (więcej TUTAJ).

Centrala PiS stworzyła nawet specjalny "przekaz dnia" - partyjną instrukcję dla działaczy - w którym wskazuje swoim politykom, co mają mówić, gdy zostaną zapytani o niechęć do uczestnictwa w debatach.

Wirtualna Polska widziała ten dokument. Czytamy w nim, że debata (w tym przypadku w telewizji TVN) to "wyreżyserowany, stronniczy teatr z tezą, mający nabić punkty dla Tuska i jego ekipy, alternatywna rzeczywistość doprawiona wykreowanymi zdarzeniami".

Jak pisze centrala PiS w dokumencie do swoich polityków: "Oto cały establishment pseudoelit, który walczy o powrót do władzy. Dla nas najważniejsza jest debata z Polakami, dlatego będziemy kontynuowali nasz objazd po Polsce, tak jak robimy to od lat".

Biuro prasowe PiS w dokumencie twierdzi ponadto, że "Donald Tusk i politycy PO od wielu miesięcy bojkotują programy w polskich mediach".

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Michal.Wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1169)