Apel szefa MSZ Ukrainy. "Coś jest nie tak po stronie Zachodu"

Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba podkreślił konieczność zrozumienia przez zachodnich sojuszników, że "era pokoju w Europie dobiegła końca". W rozmowie z brytyjskim dziennikiem "The Guardian" wskazał, że jego kraj będzie potrzebował większej pomocy w walce z Rosją.

Kułeba alarmuje Zachód. "Era pokoju się skończyła"
Kułeba alarmuje Zachód. "Era pokoju się skończyła"
Źródło zdjęć: © East News | Kirill Chubotin
Radosław Opas

W kontekście niedawno zatwierdzonego w Stanach Zjednoczonych pakietu pomocy dla Ukrainy, który był przedmiotem wielomiesięcznych sporów politycznych, Dmytro Kułeba przekazał, iż "wierzył, że będziemy mieli pozytywny wynik". Szef MSZ Ukrainy zaznaczył jednak, że niezwykle istotne jest, aby Zachód kontynuował rozbudowę swojego przemysłu obronnego.

Zdaniem Kułeby sojusznicy Ukrainy powinni przestawić się z "wyrażania kondolencji i współczucia Ukraińcom oraz obiecywania pomocy w odbudowie na zapobieganie utracie życia i niszczeniu kraju". Minister zaznaczył, że decyzja o przywróceniu amerykańskiej pomocy wojskowej, która była wstrzymywana przez wiele miesięcy przez polityków z Partii Republikańskiej powiązanych z Donaldem Trumpem, nie będzie wystarczająca do pokonania Rosji.

- Żaden pojedynczy pakiet nie powstrzyma Rosjan. Rosjan powstrzyma zjednoczony front całej Ukrainy i wszystkich jej partnerów - przekonywał Kułeba.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kułeba: coś jest nie tak po stronie Zachodu

Wskazał jednocześnie, że Zachód musi zwiększyć produkcję broni, tak jak zrobiła Ukraina, bo został prześcignięty przez Rosję. - Kiedy widzę, co Rosja osiągnęła w budowaniu swojej bazy przemysłu obronnego w ciągu dwóch lat wojny i co osiągnął Zachód, myślę, że coś jest nie tak po stronie Zachodu. Zachód musi zdać sobie sprawę, że era pokoju w Europie dobiegła końca - mówił w rozmowie z "The Guardian".

Jak podkreślił, szczytowy moment produkcji militarno-przemysłowej ze strony sojuszników Ukrainy jest przewidywany dopiero na koniec 2024 roku. Tymczasem większość ekspertów i obserwatorów sądzi, że konflikt nie dobiegnie końca w najbliższym czasie i prawdopodobnie będzie trwał także w przyszłym roku. Istnieje powszechne przekonanie, że Rosja planuje w lato przeprowadzić ofensywę i może zmobilizować nawet 100 tysięcy dodatkowych żołnierzy.

Kułeba zdecydowanie odrzucił też wszelkie sugestie, że po ponad dwóch latach intensywnej, pełnowymiarowej wojny, nadszedł odpowiedni moment na rozpoczęcie negocjacji. Minister przypomniał, że w okresie między rokiem 2014 a momentem inwazji, która miała miejsce w 2022 roku, odbyło się aż "200 rund rozmów" z Rosją. Szef MSZ Ukrainy jest zdania, że osoby popierające rozmowy pokojowe z Rosją wykazują się naiwnością, a jeszcze inne wprost "grają na Putina" lub "nie rozumieją Rosji".

Kułeba wyjaśnił, że Władimir Putin będzie skłonny do podjęcia poważnych rozmów pokojowych tylko w sytuacji, gdy jego pozycja wojskowa będzie na skraju załamania. Aby doprowadzić do takiego stanu rzeczy, Ukraina musi po pierwsze odnieść "sukces na polu bitwy", a po drugie zbudować silną koalicję krajów, które poprą jej formułę pokojową, zakładającą m.in. wycofanie się Rosji z zajętych terenów.

Przeczytaj również:

Wybrane dla Ciebie