PolitykaKukiz zniknie ze sceny politycznej? To oni zapłacą za referendum

Kukiz zniknie ze sceny politycznej? To oni zapłacą za referendum

Zdecydowana większość Polaków zignorowała niedzielne referendum, które kosztowało niemal 100 mln zł. Kto za to zapłaci w sensie politycznym? - Okazało się, że Paweł Kukiz to partia jednego tematu. Muzyk może zniknąć ze sceny politycznej - mówi WP politolog dr Rafał Chwedoruk. A co z PO, która musiała ciągnąć projekt byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego? - W znikomym stopniu partia poniesie odpowiedzialność za to referendum - uważa dr Łukasz Młyńczyk, politolog.

Kukiz zniknie ze sceny politycznej? To oni zapłacą za referendum
Źródło zdjęć: © PAP | Maciej Kulczyński
Magda Mieśnik

Pomysł referendum ogłoszony przez Bronisława Komorowskiego miał służyć doraźnym celom politycznym. Kandydat na prezydenta liczył na to, że w drugiej turze wyborów przejmie wyborców Pawła Kukiza. Głosowanie okazało się jednak wielką porażką. - Bardzo niska frekwencja robi wrażenie. Żadne inne głosowanie ogólnonarodowe nie zostało na tak masową skalę zbojkotowane przez wyborców, a tymi, którzy stoją za referendum są PO oraz Paweł Kukiz. Te dwa środowiska znajdą się pod pręgierzem i to one najwięcej stracą - mówi dr Chwedoruk.

Czy to klęska idei jednomandatowych okręgów wyborczych? - To koniec. Polacy nie są tym zainteresowani. Widać dobitnie, że Paweł Kukiz reprezentuje ruch jednego tematu. Jeśli szybko się nie przeformatuje to jeszcze szybciej skończy. Niestety dla muzyka, jest tak, że kto próbuje wejść między PO i PiS, ostatecznie znika. Wynik referendum pokazuje, że głosowanie na Kukiza to był jednorazowy wyraz buntu, a nie sympatii do jednomandatowych okręgów wyborczych - podkreśla politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Muzyk nie składa jednak broni i zamierza walczyć o miejsca w parlamencie dla przedstawicieli swojego ruchu. Komitet wyborczy ma jednak problemy z zebraniem wymaganej liczy podpisów, które najpóźniej za tydzień trzeba złożyć w Państwowej Komisji Wyborczej. - Pawłowi Kukizowi nie tyle nawet zaszkodziło referendum, co atmosfera wokół jego ruchu. Wewnętrzne spory, odejścia i kłopoty z listami wyborczymi. Jednak wynik na granicy progu i wejście do Sejmu jest realne - uważa dr Młyńczyk.

Mimo że Andrzej Duda tuż po pierwszej turze wyborów prezydenckich deklarował, że jest otwarty w kwestii jednomandatowych okręgów wyborczych i tak jak Paweł Kukiz - popiera ideę referendum, nie włączył się później w kampanię zachęcającą do udziału w głosowaniu. Największym wygranym nieudanego referendum jest macierzysta partia prezydenta - PiS. - To ugrupowanie umiało zneutralizować inicjatywę w zamyśle mającą na celu m.in. podkopanie jej pozycji. Wynik głosowania cieszy też na pewno SLD, które może przechwycić część dotychczasowego poparcia PO. Małym zwycięzcą jest także PSL, któremu udało się zdystansować od głosowania i tym samym uniknąć teraz odpowiedzialności za jego porażkę - mówi Rafał Chwedoruk.

Dr Łukasz Młyńczyk uważa, że opozycji będzie na rękę mówienie o tym, że zmarnowano 100 mln zł. - Polacy od początku zdawali sobie jednak sprawę, że referendum miało jeden cel: pomóc Bronisławowi Komorowskiemu. To już dawno nieaktualne i nie przeceniałbym wpływu wyniku głosowania na wynik wyborów - mówi politolog.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (225)