Karambol pod Toruniem. Nowe informacje nt. kierowcy Antoniego Macierewicza

Krew kierowcy szefa MON zbadano na obecność alkoholu dopiero po ok. 3 godz. od kolizji pod Toruniem. Dlaczego?

Karambol na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu Dolnym
Źródło zdjęć: © PAP | Tytus Żmijewski

W środę posłowie komisji administracji i spraw wewnętrznych oraz komisji obrony narodowej wysłuchali informacji szefów MSWiA i MON oraz szefów podległych im służb odpowiedzialnych za ochronę najważniejszych osób w państwie. Chodzi o sytuację w Biurze Ochrony Rządu i oddziale specjalnym Żandarmerii Wojskowej. W ostatnich tygodniach doszło do dwóch incydentów drogowych z udziałem funkcjonariuszy tych formacji i ochranianych przez nich polityków - kolizji z udziałem Antoniego Macierewicza oraz wypadku premier Beaty Szydło.

Najpierw posłowie pytali kierownictwo MON i ŻW o Kazimierza Bartosika - kierowcę, który 25 stycznia wiózł szefa MON, gdy doszło do kolizji pod Toruniem. Mężczyzna oddalił się z miejsca wypadku.

- Nie jestem właściwy, by odpowiedzieć, dlaczego się oddalił, co nim kierowało, na pewno takiego polecenia nie mógł dostać od dowódcy zabezpieczenia ochronnego - powiedział szef Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej płk Sławomir Tęcza. Dodał, że jedyną osobą ewakuowaną po wypadku i przewiezioną dalej innym autem był Antoni Macierewicz.

Tęcza poinformował, że ŻW w ramach pomocy prawnej udzielanej prokuraturze "doprowadziła pana Kazimierza do lekarza" w celu sprawdzenia krwi na zawartość alkoholu. Pobrano ją w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej w Warszawie. Jak powiedział, badanie odbyło się "do trzech godzin" po zdarzeniu. Dlaczego? Żandarmeria może jedynie sprawdzić zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, dlatego nie badała krwi na miejscu - stwierdził.

Tęcza poinformował także, że samochód prowadzony przez Kazimierza Bartosika należy do ŻW, ale został oddelegowany - obok kilku innych pojazdów - do SKW.

Poseł PO stawia zarzut

Czesław Mroczek (PO) wyraził zdziwienie, że w kolumnie ŻW może jeździć kierowca, który nie należy do tej formacji, nie ćwiczy z żołnierzami Oddziału Specjalnego Żandarmerii, ani nie podlega rozkazom. - Albo jest pełna ochrona, albo minister zdejmuje ochronę; co ciekawe dowiadujemy się, że musicie współpracować z wieloma panami Kazimierzami - mówił Mroczek.

- Stworzyliście system (...), który nie jest system bezpieczeństwa, lecz stał się atrybutem władzy - zwrócił się do przedstawicieli rządu, zarzucając, że ochrona jest nadużywana "na pokaz, nie przez zagrożenie".

Wypadek Szydło. "Dodatkowa procedura poufna"

Marcin Kierwiński (PO), w związku z wypadkiem premier Beaty Szydło 10 lutego w Oświęcimiu, pytał o ochronę BOR w trakcie transportu premier przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe do Warszawy. - Wiemy, że na pokład śmigłowca LPR nie mógł wejść oficer BOR. Kto zapewniał ochronę pani premier pod czas tego przelotu z Oświęcimia do Warszawy? Kto zapewniał ochronę tego śmigłowca w momencie lądowania na tankowanie? Bo takie międzylądowanie miało miejsce w miejscowości Masłów - powiedział Kierwiński.

Poseł pytał, czy BOR zabezpieczał teren gdzie lądował na tankowanie śmigłowiec. - Czy ten teren został w odpowiedni sposób sprawdzony? Czy pani premier Szydło w trakcie tankowania była w śmigłowcu czy poza nim? Jeśli była poza śmigłowcem to, kto ją ochraniał, czy byli tam funkcjonariusze BOR? - kontynuował Kierwiński. Polityk chciał też wiedzieć, czy BOR sprawdził śmigłowiec LPR przed transportem Beaty Szydło.

Pełniący obowiązki szefa BOR płk Tomasz Kędzierski poinformował, że w związku z wypadkiem premier Szydło to BOR koordynowało wszystkie działania, "jak i koordynowało lotniska i lądowiska, a także cały przelot do Warszawy".

Podkreślił, że w związku z tym, iż była to sytuacja i stan wyższej konieczności, to zakres działań, ich formy i cała organizacja ochrony była realizowana przez "dodatkową procedurę poufną". - W związku z tym, o tej procedurze i o wszystkich czynnościach mówić nie mogę na posiedzeniu jawnym komisji - dodał Kędzierski.

Płk Dariusz Bielas z Biura Ochrony Rządu dodał, że BOR ma podpisane porozumienia o współpracy m.in. z LPR. - Lądowisko w Kielcach było zabezpieczone, śmigłowiec był sprawdzony przez BOR. Czynności były realizowane w porozumieniu z LPR, policją i Strażą Pożarną. Gwarantuję, że było to zabezpieczone należycie - dodał Bielas. Posłowie pytali także, czy BOR używa videorejestratorów. Bielas poinformował, że Biuro nie używa tego typu urządzeń.

Wybrane dla Ciebie

Kreml brnie dalej. Kuriozalne oświadczenie Moskwy po ataku
Kreml brnie dalej. Kuriozalne oświadczenie Moskwy po ataku
Silny wiatr, ulewy, burze. Alerty w wielu częściach kraju
Silny wiatr, ulewy, burze. Alerty w wielu częściach kraju
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Premier ostrzega. "Wymierzone wprost w bezpieczeństwo"
Premier ostrzega. "Wymierzone wprost w bezpieczeństwo"
Izraelskie naloty na Jemen. 35 ofiar
Izraelskie naloty na Jemen. 35 ofiar
Działo się w nocy. Trump reaguje na zabójstwo prawicowego aktywisty
Działo się w nocy. Trump reaguje na zabójstwo prawicowego aktywisty
Izrael dopuszcza się ludobójstwa? Polacy nie mają wątpliwości
Izrael dopuszcza się ludobójstwa? Polacy nie mają wątpliwości
Czesi wyślą do Polski śmigłowce. Pomogą walczyć z dronami
Czesi wyślą do Polski śmigłowce. Pomogą walczyć z dronami
Brutalne morderstwo Ukrainki. Trump domaga się kary śmierci
Brutalne morderstwo Ukrainki. Trump domaga się kary śmierci
Co zrobi Rosja? Ekspert: są dwie możliwości
Co zrobi Rosja? Ekspert: są dwie możliwości
Polska wysyła pod granicę 40 tys. żołnierzy
Polska wysyła pod granicę 40 tys. żołnierzy
Szwecja wysyła wsparcie do Polski. "Środki obrony"
Szwecja wysyła wsparcie do Polski. "Środki obrony"