Kto decydował o użyciu Pegasusa? Oto krąg podejrzanych
Za użycie systemu Pegasus do inwigilacji politycznych przeciwników obozu rządzącego odpowiada koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik. Ale krąg podejrzanych może być znacznie szerszy - podaje "Gazeta Wyborcza".
28.12.2021 09:51
W połowie grudnia firma badawcza CitizenLab z Toronto opublikowała raport, z którego wynikało, że przy użyciu izraelskiego systemu Pegasus polskie służby włamywały się na telefony senatora PO Krzysztofa Brejzy, mecenasa Romana Giertycha i prokurator Ewy Wrzosek.
Stanisław Żaryn, rzecznik koordynatora służb specjalnych, ustosunkował się do sprawy w zeszłym tygodniu. - Wszystkie tezy, mówiące, że służby wykorzystują tego typu metody w pracy operacyjnej do gry politycznej, są fałszywe - ocenił. Podkreślał, że służby "nie informują, czy wobec konkretnych osób były stosowane metody pracy operacyjnej".
- W Polsce kontrola operacyjna może być prowadzona po uzyskaniu zgody Prokuratura Generalnego i po wydaniu stosownego postanowienia przez sąd - stwierdził Żaryn. Zapewnił ponadto, że "te procedury są dochowywane i polskie służby działają zgodnie z prawem".
Działanie zgodnie z procedurami
Jeśli Stanisław Żaryn nie mija się z prawdą i inwigilację zlecono zgodnie z procedurami, to - jak mówi "GW" płk Paweł Białek, wiceszef ABW w latach 2007-2012 - krąg zaangażowanych w sprawę jest dość szeroki.
- Jeśli taka jest linia przyjęta przez służby, to należy zbadać całą procedurę wystąpienia o zgodę na kontrolę operacyjną. Pamiętajmy, że sąd jest tu tylko ostatnim ogniwem i zgodę na kontrolę wydaje na podstawie tego, co dostarczy mu prokuratura, a wcześniej służba zajmująca się danym postępowaniem - wyjaśnił oficer.
Wskazywał, że w procesie składania wniosku o kontrolę operacyjną biorą udział funkcjonariusze służb, ich przełożeni, szefowie służb i dział prawny. Cała ta grupa odpowiada nie tylko za poprawność wniosku, ale też za to, czy podane tam fakty i dowody są prawdziwe.
Były wiceszef ABW podkreśla, że jeżeli w toku procedury doszło do nadużyć, to wszyscy oni mogą się znaleźć w gronie podejrzanych.
Działania poza procedurami
"GW", powołując się na opinie informatorów, pisze, że prawdopodobnie inwigilacja odbyła się jednak bez zachowania procedur. Wtedy grupa zaangażowanych w proceder ogranicza się do Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
- Do czynności stricte wykonawczych potrzebowali w tym wypadku dosłownie kilku zaufanych osób z dostępem do końcówki Pegasusa - ocenił jeden z rozmówców dziennika.
Recydywa?
Jeśli przy zleceniu kontroli operacyjnej nie dochowano procedur, to - jak podkreśla "GW" - dla Kamińskiego i Wąsika nie byłaby to pierwszyzna. Gdy obaj panowie stali na czele CBA, to podległa im instytucja fałszowała wnioski do sądów i "wyłudzała" zgodę na inwigilację. W marcu 2015 roku zostali za to obaj skazani przez sąd pierwszej instancji na trzy lata więzienia.
Ułaskawił ich prezydent Andrzej Duda po swoim wyborczym zwycięstwie w tym samym roku.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"