"Byłam wściekła"
Żona Wałęsy bardzo szczerze opisuje swoją reakcję na przegrane wybory z 1995 r. "Przegrana zabolała, ale nie dlatego, że mój mąż przegrał, lecz dlatego, że przegrał z postkomunistą. To mnie zabolało!" - pisze. Dodaje, że była zbulwersowana, a nawet wściekła. "Taki był pierwszy odruch, później uznałam ją za coś normalnego. (...) Dość szybko przeszłam nad tym do porządku dziennego. Ba, przegrana nawet wtedy mnie ucieszyła" - czytamy.
Opisuje też, jak przegraną przeżył jej mąż. Przyznaje, ze Wałęsa "był w dołku", ale go nie pocieszała, bo nie ma takiej natury. "Tłumaczyłam konsekwentnie, że widocznie tak musiało być i powinien wziąć się w garść. On jednak żył z poczuciem przegranej i prezydenckiego niespełnienia".
Kategorycznie stwierdza, że tak nie powinno być, bo mąż był uczestnikiem pięknej historii. "Przecież, pomimo że nie jest prezydentem i nie jest czynnym politykiem, pozostały jego dawne dokonania i miejsce w historii. Cóż, jego problem polega na tym, że nie chciał stać się pomnikiem, legendą, chciał nadal uprawiać politykę" - podsumowuje.