"Byłam samowystarczalna"
Danuta Wałęsa opowiada, że jako żona prezydenta nie miała do dyspozycji żadnego biura, asystentki, doradczyni, stylistki czy projektantki. "Z pomocą koleżanek byłam samowystarczalna. Od czasu do czasu pani Zofia Marciniak uszyła mi jakąś sukienkę lub kostium. (...) Prosiłam, aby było elegancko, ale skromnie. A czasem razem z Grażyną Pusz lub Ireną Zawadzką kupowałam coś w sklepie. I tyle, normalnie jak w życiu" - pisze.
Tłumaczy, jak radziła sobie podczas oficjalnych spotkań: "Przed zagranicznym wyjazdem otrzymywałam informację, jaki i na jaką okoliczność jest wymagany strój. Garsonka czy też długa suknia, i to mi w zupełności wystarczało.
Poza tym każdy z członków oficjalnej delegacji otrzymywał specjalną książeczkę przygotowaną przez osoby od protokołu dyplomatycznego, w której oprócz szczegółowego terminarza, rozpisanego co do minuty, zawarte były inne ważne informacje dotyczące poszczególnych punktów programu. Jak na przykład, kto z kim i w jakiej kolejności się wita lub żegna podczas spotkania. Poza tym zawsze był obecny szef protokołu, który o czymś istotnym uprzedzał lub w razie konieczności podpowiadał. Wystarczyło się tylko do tego wszystkiego dostosować".