"Było mi wszystko jedno, czy mąż wygra, czy nie"
Danuta Wałęsa obszernie pisze o czasach prezydentury męża. Wyjawia po latach, że mąż nie informował jej o zamiarze kandydowania na prezydenta. A ona nie brała na poważnie tego, że nim zostanie. Wychodziła z założenia: co Pan Bóg da, to będzie.
W kampanii wyborczej nie uczestniczyła, było jej wszystko jedno, czy mąż wygra, czy nie. Zszokowała ją za to przegrana Tadeusza Mazowieckiego ze Stanem Tymińskim w pierwszej turze. "Kilkadziesiąt lat komunizmu zrobiło swoje i część ludzi dała się nabrać na pajaca z Kanady" - pisze.
Tłumaczy, dlaczego nie przeprowadziła się do Warszawy: "W Warszawie czułam się i czuję źle". Zresztą Belweder nie był przystosowany do zamieszkania przez tak liczną rodzinę. "Mało kto wie, ale na początku urzędowania mąż spał na kozetce ustawionej w łazience. Oprócz kozetki był tam prysznic i nie wiadomo dlaczego ogromna kasa pancerna" - opowiada.