"Nigdy nie martwiłam się o męża"
Była prezydentowa wyjawia, że mąż do 1980 r. nie wtajemniczał jej w wiele spraw. "O takich trudnych sprawach, jak zwolnienia z pracy czy opozycja, czyli polityka, mąż niewiele mi mówił. (...) Nigdy wprost mi nie powiedział: 'Słuchaj. Związałem się z taką i taką grupą, czyli opozycją polityczną'. Zorientowałam się sama po różnych zdarzeniach. Zaczął wychodzić, nie mówiąc gdzie i w jakim celu. Do domu zaczęli zachodzić jacyś nieznani ludzie. Pojawiły się ulotki. Nie mogę sobie przypomnieć, jak zareagowałam, gdy już wiedziałam, co się dzieje. Z pewnością trochę dokuczałam mężowi, że się boję. Nie musiało jednak to być coś dramatycznego, skoro tego faktu nie pamiętam. Ufałam mężowi" - pisze.
Danuta Wałęsowa wyjawia, że nigdy nie martwiła się o męża. "Nie, nie bałam się, że na przykład wyjdzie z domu i nie wróci. Nie wrócił dziś na noc, to przyjdzie jutro. Może to jest naiwne, ale taka jest prawda. Wiem, można powiedzieć, że Wałęsowa jest trochę nienormalna. Może to niezrozumiałe, nie wiem, jak to wyjaśnić. Mąż był człowiekiem przedsiębiorczym, operatywnym i obowiązkowym. Dało się przeżyć. Kryzys odczułam dopiero w stanie wojennym.
Na zdjęciu: Lech Wałęsa z córką Magdą na ręku oraz synami Sławomirem i Przemysławem w Stoczni Gdańskiej - 1 maja 1981 r.