"Siał zgorszenie"
O ks. Henryku Jankowskim pisze, że "miał w swoim życiu wielkie dni, ale miał też żałosne". Dementuje informacje mówiące o tym, że prałat był spowiednikiem jej męża i jego przyjacielem. "O księdzu Jankowskim można powiedzieć, że uprawiał zawód kapłana, będąc w zasadzie biznesmenem" - stwierdza. Opisuje, że co trzy lata zmieniał samochód, a kiedyś podczas wspólnego przystanku w zajeździe zamówił kaczkę. Gdy zdziwiła się: "Księże, przecież jest piątek?" Wzruszył ramionami i powiedział: "Jesteś kaczką, ale stań się rybką".
Dalej czytamy: "Najbardziej bolały mnie inne zachowania księdza Jankowskiego - w obecności kobiet i dorastających dzieci potrafił wypowiadać obleśne słowa. Niestety sama musiałam tego doświadczyć. Byłam oburzona. (...) Dlatego wszystkie hece, jakie wyczyniał, mnie nie zaskoczyły i nie zgorszyły. Uważam, że ze względu na dobro Kościoła, z powodu zgorszenia, jakie ksiądz Jankowski siał, arcybiskup Gocłowski powinien go wcześniej odsunąć. (...) Natomiast abp Głódź nie powinien przywracać księdza Jankowskiego. Cóż, arcybiskup Głódź chciał pokazać, kto rządzi w gdańskim Kościele, chciał też dopieścić zarówno prałata, jak i grono jego wielbicieli. I przy okazji popełnił złośliwość wobec Gocłowskiego".