Ksiądz poraził turystę paralizatorem, został skazany. Ale kary nałożonej przez sąd nie wykonuje
Proboszczowi sanktuarium na Górze Iglicznej nie spodobało się, że mężczyzna wszedł do świątyni z psem. Dlatego zaatakował go paralizatorem. Sąd skazał go na 10 miesięcy prac społecznych, ale ksiądz kary nie wykonuje. Dlaczego?
Chodzi o wydarzenia z czerwcu 2016 roku. Turysta wszedł do sanktuarium "Marii Śnieżnej" razem ze swoim yorkiem. Proboszcz upomniał mężczyznę, że istnieje zakaz wprowadzania zwierząt do świątyni. Mężczyzna wziął psa na ręce, ale nie opuścił terenu przykościelnego.
Wtedy zaatakował go ksiądz Andrzej A. i dwukrotnie poraził go paralizatorem w brzuch. Wszystko uwieczniła kamera monitoringu. Na miejsce wezwano pogotowie oraz pogotowie. Ranny turysta trafił do szpitala, ale został także ukarany mandatem. Z kolei księdzem zajął się prokurator.
Jak działa paralizator? Zobacz wideo
Sąd Rejonowy w Kłodzku skazał duchownego na 10 miesięcy prac społecznych. Dodatkowo miał zapłacić pokrzywdzonemu 10 tys. zł. i pokryć koszty procesu sądowego w wysokości 3 tys. zł. Okazuje się jednak, że ksiądz nie wykonuje kary nałożonej na niego przez sąd.
"Miejsce wykonywania nieodpłatnej pracy na cele społeczne nie zostało wyznaczone, albowiem kurator wystąpił z wnioskiem o zwieszenie postępowania wykonawczego" - powiedział "Gazecie Wyborczej" Marcin Pernach, zastępca kierownika wydziału administracyjnego sądu.
Powodem ma być stan zdrowia skazanego księdza. Jeśli biegły potwierdzi, że ksiądz nie może odpracować kary, sąd zwolni go z tego obowiązku. Jak ustaliła "GW", ksiądz Andrzej A. - mimo rzekomo złego stanu zdrowia - nadal wykonuje pracę kustosza w sanktuarium.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl