Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Sprawa Janusza Szymika to absolutny precedens
Janusz Szymik złożył do Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej pozew przeciwko diecezji bielsko-żywieckiej i będzie domagał się zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Sprawę w rozmowie z Wirtualną Polską skomentował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Nasz rozmówca odniósł się również do doniesień na temat ks. Mirosława Króla z seminarium w Orchard Lake w USA.
Janusz Szymik będzie domagał się zadośćuczynienia w wysokości 3 milionów złotych od diecezji bielsko-żywieckiej. Szymik chce, by sąd nałożył na diecezję odpowiedzialność za zaniechania w sprawie pedofila - wówczas księdza - Jana Wodniaka, który wykorzystywał go seksualnie w latach 80. W 2014 r. ks. Wodniak został odwołany z parafii, ale dopiero teraz wiernym przekazano oficjalnie, że został on skazany prawomocnym wyrokiem i odbywa karę.
Ks. Isakowicz-Zaleski o precedensowym procesie
O tym, co może stać się na sali sądowej, Wirtualna Polska rozmawiała z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, który wspierał Szymika w dochodzeniu jego praw. Isakowicz-Zaleski jest pewien, że władze diecezji będą próbowały odpierać zarzuty.
- Oczywiście będzie opór, bo jest to absolutny precedens. Gdyby Kościół uznał roszczenia pana Janusza, to otworzyłoby to drogę dla kolejnych takich pozwów. Niemniej pan Szymik ma pełne prawo dochodzenia swoich praw przed sądem, który oceni te roszczenia i zdecyduje, czy diecezja będzie musiała przyjąć na siebie odpowiedzialność w tej sprawie.
Sprawa Janusza Szymika może być przełomem w walce z pedofilią w Kościele
Zdaniem Isakowicza-Zaleskiego wyrok, który zapadnie w sprawie zadośćuczynienia dla Janusza Szymika, może stać się przełomowym elementem walki ze zjawiskiem pedofilii w Kościele. Duchowny zaznaczył, że poprzednim tak ważnym wydarzeniem był wyrok, jaki zapadł w sprawie pedofilii w zakonie Towarzystwa Chrystusowego. - Uznano wówczas, że zakon wiedział o dramatach ofiar i nie reagował. Odpowiedzialność poniósł wówczas nie tylko sprawca, lecz także cały zakon - podkreślił.
Rozmówca WP wskazał, że jeśli sąd przyzna rację Szymikowi, to wyrok będzie stał w opozycji do zasad stosowanych przez władze kościelne. - Dotychczas wykładnia władz kościelnych była taka, że karę za przewinienia ponosi sprawca, a nie kuria. Tutaj pozew obejmuje zaniechania ze strony kurii. Jeśli w sądzie zapadnie wyrok wskazujący na odpowiedzialność diecezji, to możemy spodziewać się prawdziwej lawiny kolejnych takich pozwów - ocenił.
Ks. Isakowicz-Zaleski stwierdził również, że będzie bacznie przyglądał się wypłacie ewentualnego zadośćuczynienia, bo bardzo ważne jest dla niego, skąd pochodzić będą wypłacone pieniądze. - Jeżeli nie będą to pieniądze zgromadzone przez biskupa, to istnieje taka możliwość, że kwota ta pochodzić będzie z różnych darowizn przekazanych diecezji przez wiernych. Jest więc tutaj jeszcze element natury moralnej - powiedział.
Wypełnienie warunków spowiedzi
Duchowny pytany o to, czy zadośćuczynienie może przynieść Januszowi Szymikowi poczucie ulgi, odpowiedział, że poza aspektem czysto finansowym należy zwrócić uwagę na to, czego w tym kontekście naucza Kościół.
- Tu trzeba podkreślić, że nie chodzi tylko o pieniądze, bo to oczywiście ważny element i sąd oceni, jak wysoka powinna być taka kwota. Istotne jest jednak to, że w świetle nauki Kościoła, ofiara ma prawo do zadośćuczynienia, bo to jest zawarte w warunkach spowiedzi: zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. Ten wyrok może być bardzo bolesną lekcją dla Kościoła i pokazać, że trzeba się liczyć z konsekwencjami swoich przewinień i zaniechań - przewiduje ks. Isakowicz-Zaleski.
"Reportaż 'Królestwo' otworzył puszkę Pandory"
Nasz rozmówca odniósł się również do reportażu "KRÓLestwo" dziennikarza "Czarno na białym" Marcina Gutowskiego, opisującego działalność ks. Mirosława Króla w seminarium polonijnym pod Detroit. Jego zdaniem, "reportaż otworzył puszkę Pandory w tej sprawie, nie tylko w USA, lecz także w Krakowie".
Za niezwykle wstrząsający ks. Isakowicz-Zaleski uznał opisany w reportażu proceder wyboru kleryków przez poszczególne diecezje. - Najbardziej wzburzyło mnie, że dochodziło do sytuacji - jak to zostało nazwane - handlu żywym towarem. Klerycy tam wyjeżdżali i poddawani byli olbrzymiej presji, bo okazywało się, że diecezje wybierają spośród nich tych, za których zapłacą. To naprawdę przypomina targ niewolników. To jest poważne naruszenie ludzkiej godności - stwierdził.
Duchowny wskazał również na związek sprawy z działalnością tzw. lawendowej mafii, czyli skupionych w Kościele homoseksualistów, którzy tuszują swoje nadużycia. - Nie chodzi tu o to, że czymś złym jest ich homoseksualizm, ale o to, że oni działają głównie po to, by ukrywać swoje nadużycia i przewinienia wobec innych osób. Powiązania z tą grupą są niesłychanie szkodliwe dla Kościoła - zauważył.
Czy kardynał Stanisław Dziwisz poniesie konsekwencje?
Zarówno w sprawie Janusza Szymika, jak i tej opisanej w reportażu "KRÓLestwo" pojawia się nazwisko kardynała Stanisława Dziwisza. Emerytowany hierarcha, mimo pozyskania szczegółowych informacji o dramacie Szymika, miał zaniechać jakichkolwiek działań w tej sprawie. Dziwisz był również mocno związany z ks. Mirosławem Królem, którego miał obejmować swoim protektoratem.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski przypomina, że to on osobiście przedstawił Dziwiszowi sprawę Szymika. - W 2012 roku przekazałem osobiście kardynałowi Dziwiszowi list, w którym opisana była sprawa pana Szymika i 6 innych podobnych spraw. Kardynał przy mnie przeglądał te materiały i rozmawiał ze mną o nich, po czym okazało się, że w żadnej z tych spraw nic nie zrobił - relacjonował kapłan.
W ocenie duchownego tylko Watykan jest w stanie wyjaśnić, czy dawny sekretarz Jana Pawła II odegrał istotną rolę w sprawie tuszowania przypadków pedofilii w diecezji krakowskiej i molestowania kleryków w seminarium Orchard Lake.
- Watykan powinien zbadać wszystkie te sytuacje i ocenić, jaka była rola kard. Dziwisza. Sam kardynał zapewniał, że chętnie stanie przed komisją, która zajmie się wyjaśnieniem całej sprawy i odpowie na wszystkie pytania. Czas jednak mija i nic się w tej sprawie nie dzieje, a abp. Marek Jędraszewski zarządzający obecnie archidiecezją takiej komisji nie powołał. Zdaje się więc, że diecezja nie jest w stanie tego wyjaśnić i tylko Watykan może coś w tej sprawie zrobić - podsumował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w rozmowie z Wirtualną Polską.