PolskaKs. Bartołd: człowiek nie cały umiera

Ks. Bartołd: człowiek nie cały umiera

Co robić, żeby mniej bać się śmierci? Sądzę, że jest to kwestia tego, jak przeżywamy swoje życie. Myślę, że gdy stajemy i patrzymy w ten płomień znicza, to jest to nie tylko znak pamięci, ale też jakaś refleksja nad tym, że jednak nie cały umrę - powiedział ks. Bogdan Bartołd, rektor Akademickiego Kościoła św. Anny w Warszawie w audycji "Sygnały Dnia PR1".

01.11.2006 | aktual.: 01.11.2006 14:51

Obraz

Sygnały Dnia: Boi się ksiądz śmierci?

Ks. Bogdan Bartołd: Myślę, że tak jak każdy chyba trochę, zawsze taki pewien lęk jest, bo to trochę jest jednak pewna niewiadoma, ale chyba najbardziej może to się obawiam tego, rzeczywiście gdy stanę już przed Panem Bogiem, czy usłyszę te słowa: Chodź, synu, w grono tych sprawiedliwych. Chyba tego najbardziej człowiek się troszeczkę obawia.

A czy można coś zrobić, żeby śmierci mniej się bać?

- Myślę, że tak. Sądzę, że to jest kwestia życia, to jest kwestia tego, jakie są te nasze relacje tutaj, na ziemi, jak przeżywamy to swoje życie. Jako kapłan uczestniczyłem przy wielu śmierciach osób, do których byłem wezwany, osób, które właśnie już przechodziły na tę drugą stronę tęczy, jak to pięknie się mówi. I mówię, że były takie przejścia bardzo piękne, gdzie ci starsi mówili: "Proszę księdza, czy ksiądz sobie wyobraża, że ja się wprost doczekać nie mogę, kiedy zobaczę tego wreszcie twarzą w twarz, którego tutaj przez całe życie kochałem". Ale były i też takie sytuacje, że ktoś trzymał mnie mocno za rękę i pytał: "Proszę księdza, ale tam naprawdę coś jest, bo to jest niemożliwe, żeby była pustka, bo pustki się najbardziej boję".

A jeżeli ktoś nie wierzy i twierdzi, że śmierć jest kresem wszystkiego i że tam, po drugiej stronie nie ma nic?

- Jeżeli ktoś tak mówi i rozmawiam z takimi ludźmi, to gdy pytam się: "A czy coś pozostanie po panu czy po pani?", to na ogół też mówią takie znamienne słowa: "Proszę księdza, ale może w swoich dzieciach ta pamięć przetrwa? Może w bliskich? To jest chyba niemożliwe, żebyśmy tak zupełnie się unicestwili, byliśmy, żyliśmy i nas nie ma. My jesteśmy chyba zbyt wartościowymi, by ten, mówiąc troszeczkę językiem filozoficznym, który by tak z chwilą śmierci miał zniknąć".

"Zostaną po nich buty i telefon głuchy", jak pisał ksiądz Jan Twardowski.

- Tak, te doczesne rzeczy zostaną. Ale zostanie jeszcze coś więcej, i to "więcej" to pamięć, to właśnie to, co przeżywamy dzisiaj, w dniu dzisiejszym, gdy te nasze nekropolie są rozświetlone tysiącami zniczy, gdzie jest tyle kwiatów. To nie jest tylko znak pamięci. Myślę, że gdy stajemy i patrzymy w ten płomień znicza, to jest to również chyba, przynajmniej przez chwilę, jakaś refleksja nad tym, że jednak nie cały umrę.

śmierćkościółksiądz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)