Krzysztof Wyszkowski: można będzie mówić o odpowiedzialności karnej prezydenta Gdańska
- Statut Europejskiego Centrum Solidarności stanowi, że Rada uchwala budżet i plan programowy - a jeśli nie byłoby Rady, to nie byłoby planu. W takich warunkach instytucja nie może działać, więc myślę, że można będzie mówić nawet o odpowiedzialności karnej prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza - mówi Krzysztof Wyszkowski, opozycjonista w czasach PRL, którego powołania do Rady ECS chce wicepremier minister kultury prof. Piotr Gliński. Prezydent Gdańska odmawia jednak powołania Wyszkowskiego do Rady.
21.01.2017 | aktual.: 21.01.2017 14:35
Jacek Gądek: - Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie chce pana w Radzie Europejskiego Centrum Solidarności. Wypomina pana bardzo ostre słowa o Lechu Wałęsie - np. "geniusz zbrodni", "kukła pokazywana jak małpa w klatce". Co pan na to?
Krzysztof Wyszkowski: - Prezydent Adamowicz mówi, że jestem konfliktowy. A ja myślę, że różnica między nami polega na tym, że on jest od wielu lat prezydentem Gdańska, a ja byłem tylko doradcą premierów czy dyrektorem firmy. On dorobił się kilku mieszkań, o kolejnych nie pamięta, a ja mam pół mieszkania. Jak rozumiem, konflikt polega na stosunku do tego, co się da zarobić na działalności publicznej.
Ale tylko z panem prezydent Gdańska ma kłopot - do pozostałych trzech osób wskazanych do Rady ECS przez wicepremiera prof. Piotra Glińskiego nie ma takich zastrzeżeń.
Jako reprezentant ministra kultury i dziedzictwa narodowego rozmawiałem o tym z Kornelem Morawieckim i Krzysztofem Nowakiem (dwoma innymi osobami wskazanymi do Rady ES przez Glińskiego - red.). Mamy poczucie zobowiązania do tego, żebyśmy zadbali w ECS o publiczne pieniądze, bo to przecież ministerstwo daje połowę budżetu ECS.
Jak rozumiem, pan prezydent Adamowicz już wietrzy konflikt w sprawie gospodarowania tymi gigantycznymi funduszami (wartość projektu ECS to 231 mln zł, a roczny budżet wynosi kilkanaście milionów złotych w tym z MKiDN 7 mln zł). A oprócz tego chodzi o obowiązek Rady w tworzeniu i zatwierdzaniu programu merytorycznego ECS. A tu są już liczne skargi, że ekspozycja ECS ma wady. Te dwa powody - finanse i program merytoryczny - to pole, na którym prezydent słusznie spodziewa się sporów i pytań.
Prezydent Paweł Adamowicz pisze teraz do wicepremiera ministra kultury prof. Piotra Glińskiego, żeby wskazał kogoś innego, a nie pana. Argumentuje, że jest pan "konfliktowy i destrukcyjny", "opowiada pan nieprawdopodobne bzdury" i "chore insynuacje".
To kompletna bzdura. Pierwszym człowiekiem, który powiedział, że Lech Wałęsa jest agentem, był Bogdan Borusewicz, który wciąż jest członkiem Rady. Nie ma historyka, który by kwestionował ten fakt. Prof. Andrzej Paczkowski też publicznie oświadczał, że teczka TW "Bolka" znaleziona w domu Czesława Kiszczaka jest prawdziwa.
To nie ja rozpocząłem konflikt z Wałęsa, ale to on podał mnie do sądu za stwierdzenie - w mojej ocenie dość neutralne - że był TW "Bolkiem".
Panów procesy są epopeją sądową i nie ma co do niej wracać. Teraz jednak - tak skonfliktowani - mielibyście współpracować?
Ta epopeja nie wynika z mojej inicjatywy. Bardzo mu współczuje z powodu śmierci syna, ale nie mogę się wycofać ze słów o agenturalności Lecha Wałęsy.
Bogdan Borusewicz twierdzi, że pan jest kierowany przez ministra kultury do ECS po to, aby uderzyć w Lecha Wałęsę. Tak jest?
Z Bogdanem Borusewiczem się przyjaźniliśmy, więc nie chciałbym się do takiej tezy odnosić. Powiem tylko, że spór między Borusewiczem i Wałęsą szedł dużo dalej niż Wałęsy ze mną. A Sam Wałęsa sugerował, że Borusewicz był agentem - Borusewicz uchylił się wówczas od brnięcia w ten spór.
Słowa Borusewicza są sytuacyjnym, nieprawdziwym wytłumaczeniem.
Jeśliby doszło do pana nominacji do Rady ECS...
...tak będzie, jeśli okaże się, że prezydent miasta jednak nie jest wyżej w hierarchii niż wicepremier rządu.
W Gdańsku sami nie wiedzą, co wyniknie ze sporu prezydenta z wicepremierem. Paweł Adamowicz pisze jednak stanowczo, że "nie może zaakceptować jednej z wskazanych kandydatur, a mianowicie pana Krzysztofa Wyszkowskiego". Może jednak pan nie trafi do Rady, bo statut ECS mówi, że to prezydent miasta powołuje Radę w uzgodnieniu z pozostałymi założycielami ECS?
Paweł Adamowicz nie może odmówić nominacji. To jest suwerenna decyzja rządową - w tym wypadku ministerstwa kultury. Odmowa byłaby działaniem na szkodę instytucji. Statut ECS stanowi, że Rada uchwala budżet i plan programowy - a jeśli nie byłoby Rady, to nie byłoby planu. W takich warunkach instytucja nie może działać, więc myślę, że można będzie mówić nawet o odpowiedzialności karnej Pawła Adamowicza.
Ależ oczywiście, że możemy. Siedziałem już z nim ramię w ramię. Kiedyś w PRL-u przyszedł do mnie do domu proponując wysadzanie w powietrze komend milicji. Tłumaczyłem wtedy spokojnie, że to niesłuszny pomysł. Teraz też moglibyśmy rozmawiać, ale już o programie ECS.