Krzysztof Gawkowski o wyborach: nie zdziwiłbym, jeśli frekwencja zostanie załatwiona na Nowogrodzkiej
Krzysztof Gawkowski był pytany w programie "Tłit", jaka będzie frekwencja w wyborach prezydenckich 2020. - Nie zdziwiłbym, jeśli ta frekwencja zostanie załatwiona na Nowogrodzkiej - oświadczył poseł Lewicy. - Nie możemy powiedzieć, że jesteśmy państwem wolnym od wpływu autorytarnego (...) To nie jest populizm, popatrzymy na Węgry, które dokładnie kroczą tą samą drogą - dodał Gawkowski. Polityk snuje również scenariusz po wyborach, gdy - według niego - może zostać wprowadzony stan wyjątkowy tylko po to, by "Polaków docisnąć do muru".
Przewiduje pan panie przewodnicząc… Rozwiń
Transkrypcja:
Przewiduje pan panie przewodniczący, że wyborcy ogłoszą bojkot w dniu wyborów i po prostu do urn wyborczych - no, wiadomo - nie udadzą się, jeśli PiS przeforsuje swój pomysł.
Ale, że w ogóle nie wezmą udziału w tych wyborach w ramach tego protestu.
Jeszcze kilka dni temu widzieliśmy sondaże, które wskazywały, że 80% Polaków jest za tym, żeby przełożyć te wybory prezydenckie.
Więc spodziewa się pan - jeśli PiS przeforsuje te wybory, to spodziewa się pan radykalnie niskiej
frekwencji?
Nie wiem, jaka będzie frekwencja, ale nie zdziwiłbym się, jeżeli ta frekwencja będzie załatwiona też na Nowogrodzkiej.
To nie jest tak, że my dzisiaj możemy powiedzieć, że jesteśmy państwem wolnym od takiego wpływu autorytarnego.
Ja wiem, że to jest tak że mówić zaraz powiemy: ale to jest mówienie populizmem.
No nie jest populizmem. Bo popatrzmy sobie na Węgry, które dokładnie taką samą drogą kroczą. Ja sobie wyobrażam scenariusz - całkiem poważnie to mówię.
W którym przeprowadzane są wybory nieuczciwe. Wybory, które karty do glosowania czy te pakiety, które mają zostać sprowadzone, wracają. A ludzie mówią, że ich de facto nie wysłali.
Ktoś podaje jakąś frekwencję, a Jarosław Kaczyński 2-3 dni razem ze swoim obozem po wyborach... Czyli co? Stawia pan na jednej linii Jarosława Kaczyńskiego z Władimirem Putinem i Aleksandrem Łukaszenką?
Którzy - umówmy się - procedur wyborczych nie dochowują w przesadnym stopniu.
Ja uważam, że podążamy drogą węgierską i Orbán jest dobrym przykładem tego, co się dzieje w Polsce i tylko dokończę.
Obawiam się, że maj, początek - mamy wybory 10 maja, które są nie dość, że nieuczciwe, to jeszcze narażają bezpieczeństwo i zdrowie obywateli.
A w kolejnym kroku, kilka dni później stan nadzwyczajny - i to wcale nie stan klęski żywiołowej, tylko stan nadzwyczajny. Po co? Po to, żeby Polaków docisnąć w domu.
Żeby powiedzieć: a teraz siedzicie w domu, nie macie prawa protestować, nie wychodzicie, jedziemy dalej. Wspomniał pan o Nowogrodzkiej. Czyli cytując klasyka, będzie tak.
Jarosław Kaczyński siedzi ze swoimi współpracownikami i mówi: "panowie, policzmy głosy"?
Ale nie chodzi o to, że trzeba liczyć głosy. Kto ma dzisiaj jaki dowód, jak wyglądała praca komisji wyborczych? Skoro mogą być komisje wyborcze według tego nowego kodeksu.
Składać się z osób, które tam będą dedykowane. Na przykład żołnierzy. Albo na przykład okaże się, że mamy tam wojsko obrony terytorialnej skierowanej.
Ja nie wiem jak to będzie. Jak czytałem ten projekt ustawy, to on jest tak zły, bo on mówi tylko o
jednym elemencie. Jednym, małym.
To znaczy tym, że będzie glosowanie pakietowało korespondencyjnie się i będzie można wysyłać
głos w wyborach prezydenckich.
A komisje? Kto je będzie liczył - głosy? Tam jest zapis, że to mogą robić osoby całkiem obce niż te,
które do tej pory stanowiły trzon komisji.
Czyli na przykład społeczeństwo zgłaszało swoich przedstawicieli.