Krystynę Pawłowicz spotka kara? "Nie można pociągnąć do odpowiedzialności"

Krystyna Pawłowicz stwierdziła, że jeden z przepisów prezydenckiej ustawy o Sądzie Najwyższym jest sprzeczny z konstytucją, ale zagłosuje za nim, bo taka była umowa polityczna. - Nie ma przepisu, który pozwalałby pociągać posłów do odpowiedzialności za sposób głosowania - mówi WP konstytucjonalista dr hab. Ryszard Piotrowski.

Krystynę Pawłowicz spotka kara? "Nie można pociągnąć do odpowiedzialności"
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Franciszek Mazur
Kamil Sikora

01.12.2017 14:46

Krystyna Pawłowicz zamierza świadomie głosować wbrew konstytucji. Posłanka od kilku miesięcy mniej lub bardziej wprost krytykuje prezydenta Andrzeja Dudę za weta ustaw o KRS i SN, a także za treść nowych ustaw, przygotowanych w Pałacu Prezydenckim. W sporze o kształt polskiego sądownictwa posłanka stoi więc po stronie Zbigniewa Ziobry.

Dała temu wyraz podczas czwartkowego posiedzenia Komisji sprawiedliwości. Wiceminister Marcin Warchoł krytykował przepis dający Sądowi Najwyższemu uprawnienia kontroli konstytucyjności. Zdaniem zastępcy Zbigniewa Ziobry konstytucja jasno wskazuje że do kontroli konstytucyjności jest Trybunał Konstytucyjny. Poparła go Krystyna Pawłowicz.

Kara dla Pawłowicz?

- Z powodu umowy politycznej będę głosowała tak jak mój klub, natomiast podzielam w pełni pogląd pana ministra Warchoła i uważam, że zapis jest wprost jaskrawie sprzeczny z konstytucją w swoim brzmieniu - mówiła. - Sam fakt, że piszemy coś sprzecznego z konstytucją, jest niezwykle demoralizujący prawnie - dodała Krystyna Pawłowicz.
W imię politycznej lojalności profesor prawa przyłoży rękę do przyjęcia niekonstytucyjnego rozwiązania. Ale nic jej za to nie grozi, poza publiczną krytyką. - Nie ma przepisu, który pozwalałby pociągać posłów do odpowiedzialności za sposób głosowania - mówi WP konstytucjonalista dr hab. Ryszard Piotrowski.

"Jest to problem"

- Sposób głosowania jest objęty immunitetem materialnym, a posłowie ponoszą odpowiedzialność tylko przed Sejmem. Jest ograniczenie, które dotyczy sytuacji, w której wykonując mandat naruszą dobra osobiste innych osób lub wykonują mandat metodami niegodziwymi czy też głosuje za innych posłów, ale pociąganie za sposób w jaki posłowie głosują w Sejmie, moim zdaniem jest wykluczone. Oczywiście istnieje odpowiedzialność polityczna, przed wyborcami - zaznacza naukowiec z Uniwersytetu Warszawskiego.

- Mandat przedstawicielski polega na tym, że posłowie mają obowiązek przyjmować ustawy zgodne z konstytucją w największym możliwym stopniu. A jeśli nie wypełniają tego obowiązku, jeśli głosują, choć są przekonani, że ustawa nie jest zgodna z konstytucją, to jest to problem. Jednak prawo nie pozwala zastosować w tym przypadku konstrukcji przekroczenia uprawnień - wyjaśnia dr hab. Ryszard Piotrowski.

Prezes obroni

Karanie posłów za przyjmowanie ustaw niezgodnych z konstytucją mogłoby sparaliżować Sejm. - Gdyby przyjąć inaczej, to powstałby problem, bo jeśli posłowie mieliby wątpliwości, czy konkretne rozwiązanie jest zgodne z konstytucją czy nie, wstrzymywaliby się z głosowaniem i w efekcie nie podejmowaliby decyzji aż do wyjaśnienia wątpliwości. To mogłoby skutkować paraliżem procesu ustawodawczego. Poza tym przed jakim organem mieliby odpowiadać posłowie? Przed Trybunałem Stanu? Jeśli naruszą zakaz prowadzenia działalności z wykorzystaniem majątku państwa, to można rozpocząć taką procedurę. Ale gdy głosują świadomie wbrew konstytucji, nie ma przepisu pozwalającego pociągnięcie ich do odpowiedzialności Wydobycie w drodze interpretacji konstytucji takiej podstawy byłoby nie do zastosowania. Nie było dotychczas takich przypadków - dodaje konstytucjonalista.

Dlatego jedyne konsekwencje, jakie mogą spotkać prof. Krystynę Pawłowicz to konsekwencje polityczne, kara wymierzona przez wyborców. Ale i od tego może ją wybronić odpowiednio wysokie miejsce na liście wyborczej. A o tym zdecyduje Jarosław Kaczyński, który Krystynę Pawłowicz ceni i lubi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (212)