Krwawe zamieszki w byłej radzieckiej republice

W zamieszkach w uzbeckiej prowincji Karakałpacja zginęło kilka osób. Protesty zostały wywołane przez reformę konstytucyjną, która od tego czasu została wycofana.

Zamieszki wybuchły w związku z planowaną reformą konstytucji w kraju
Zamieszki wybuchły w związku z planowaną reformą konstytucji w kraju
Źródło zdjęć: © GETTY | Anadolu Agency
Tomasz Waleński

W protestach przeciwko planowanej reformie konstytucyjnej w autonomicznej republice Karakałpacji zginęło kilka osób. - Doszło do ataków na budynki państwowe i chronione obiekty. Niestety, są ofiary wśród ludności cywilnej i wśród funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa - powiedział Szawkat Mirzijojew, prezydent Uzbekistanu.

Mieszkańcy mieli przeprowadzić "destrukcyjne działania" w stolicy prowincji Nukus, rzucając kamieniami, podpalając i atakując policję, powiedział.

- Kilka grup próbowało przejąć kontrolę nad budynkami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych miasta Nukus i Gwardii Narodowej w celu zdobycia broni - powiedziała głowa państwa.

- Wykorzystując przewagę liczebną, mężczyźni ci zaatakowali policjantów, pobili ich i zadali im poważne obrażenia - stwierdził Mirzijojew, zarzucając organizatorom protestów, że planują zająć budynki samorządowe.

Protesty w weekend. Są ofiary śmiertelne

Protesty wybuchły w piątek w związku z planowanymi zmianami w konstytucji. Władze w Taszkiencie obiecywały regionowi autonomię, jednak proponowane poprawki nie gwarantowały tego. Mirzijojew zapewnił, że kontrowersyjne propozycje zostaną wycofane, mimo to w sobotę doszło do kolejnych zamieszek.

W związku z nimi wprowadzono czterotygodniowy stan wyjątkowy. Wedle oficjalnych doniesień biura prokuratora generalnego Uzbekistanu zginęło 18 osób, a ponad pół tysiąca zostało aresztowanych.

Weekendowe protesty były największymi publicznymi protestami przeciwko prezydentowi Mirzijojew od czasu objęcia przez niego urzędu w 2016 roku. Następca Islama Karimowa początkowo wprowadził ważne reformy gospodarcze i społeczne. W 2021 roku został ponownie wybrany. Dzięki planowanej zmianie konstytucji jego kadencja ma być również wydłużona z pięciu do siedmiu lat.

Mirzijojew jest jednym z przywódców Azji Środkowej, który nie potępił rosyjskiej agresji na Ukrainę. Po ostatniej rozmowie obu przywódców powtarzano komunikaty o konieczności kontynuowania współpracy i pielęgnowaniu wzajemnych stosunków.

Zobacz też: "Frustracja narasta u pani Zacharowej". Przydacz komentuje doniesienia z Rosji

Wybrane dla Ciebie