Kreml grozi odwetem po słowach Dudy. "Będzie chciał wykorzystywać narrację strachu"
Nie trzeba było długo czekać na reakcję Kremla po słowach Andrzeja Dudy. Prezydent w jednej z ostatnich wypowiedzi powiedział o potencjalnym rozmieszczeniu broni jądrowej na terenie Polski. - Kreml będzie chciał wykorzystywać narrację strachu, ale Zachód się już nie nabierze - mówi dla WP gen. Roman Polko.
Prezydent Andrzej Duda zadeklarował w wywiadzie dla "Faktu", że "jeżeli byłaby taka decyzja naszych sojuszników, żeby rozlokować broń nuklearną w ramach Nuclear Sharing także i na naszym terytorium, żeby umocnić bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO, to jesteśmy na to gotowi".
Jak mówił, "jesteśmy sojusznikiem w sojuszu północnoatlantyckim i ponosimy zobowiązania również i w tym zakresie, czyli po prostu realizujemy wspólną politykę".
Przypomnijmy, że już na początku września 2022 roku w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" prezydent poinformował, że "Polska rozmawiała z USA o możliwości uczestnictwa w programie Nuclear Sharing i objęcia naszego kraju parasolem nuklearnym NATO".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na najnowszą deklarację Dudy błyskawicznie zareagowała Rosja. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że "rosyjskie wojsko przeanalizuje sytuację i podejmie niezbędne działania w przypadku pojawienia się w Polsce amerykańskiej broni nuklearnej".
"Nie jest dobrą praktyką rozmawianie poprzez media"
Były dowódca GROM gen. Roman Polko w rozmowie z WP odniósł się do słów prezydenta Andrzeja Dudy. - Jeżeli chce się coś zrobić skutecznie, to trzeba to wynegocjować, rozmawiać. Nie jest dobrą praktyką rozmawianie poprzez media - ocenia.
- Raczej oczekiwałbym dyplomatycznych działań zakulisowych - szczególnie w takich wrażliwych kwestiach jak broń nuklearna, czy nawet wspólna polityka informacyjna, bo wiadomo było, że tutaj ktoś to będzie rozgrywał - dodaje.
I zaznacza, że "powinno być to uzgadniane ze stroną amerykańską czy z sojuszem NATO". - Trudno nie zgodzić się, że to (broń nuklearna - red.) wzmacniałoby naszą siłę w sojuszu NATO i umacniałoby też nasze bezpieczeństwo. Byłoby to przeskoczenie kolejnego poziomu pokazującego, że nasi partnerzy mają do nas duże zaufanie. W związku z tym z pewnością lepiej to wynegocjować, porozmawiać, ustalić - podkreśla.
"Jesteśmy pod parasolem nuklearnym NATO"
Gen. Waldemar Skrzypczak, były szef Wojsk Lądowych w Polsce, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że "nie mamy czego się obawiać, ponieważ my jesteśmy pod parasolem nuklearnym NATO". - Amerykanie, Francuzi i Brytyjczycy mają broń jądrową w Europie. Ona jest rozmieszana również w kilku innych państwach, jak Turcja, Włochy, Holandia - wylicza.
- Ta rozmieszczona broń jądrowa będzie używana wówczas, kiedy Amerykanie wyrażą na to zgodę i kiedy będzie zagrożenie użyciem broni jądrowej przez drugą stronę, więc my cały czas jesteśmy pod tym parasolem. Nie musimy więc rozmieszczać broni jądrowej na terenie kraju, bo to absolutnie nie poprawi naszego parasola - dodaje.
Ponadto w jego ocenie, "rozmieszczenie broni jądrowej na terenie kraju sprawi, że będzie to cel pierwszych uderzeń Rosjan".
"Kreml będzie chciał wykorzystywać tę narrację strachu"
Odnosząc się do słów Pieskowa, gen. Polko mówi, że nie zwracałby specjalnie uwagi na to, co oni mówią. - Absurdalnych wypowiedzi ze strony choćby Dmitrija Miedwiediewa, czy w ogóle urzędników kremlowskich, czy nawet Alaksandra Łukaszenki, słyszeliśmy już mnóstwo - podkreśla.
- Kreml pokazał, że ma żenującą armię konwencjonalną, że w zasadzie tej armii się nie ma co obawiać. Ponadto, że rosyjskie siły zbrojne, które miały być drugą armią świata, nie dają sobie rady z Ukrainą, która w istocie dopiero buduje własną armię, bo w 2014 roku ta armia składała się prawie wyłącznie z ochotników - dodaje.
Jak podkreśla, "teraz Kreml będzie chciał, oczywiście, wykorzystywać tę narrację strachu, ale Zachód się już nie nabierze". Jego zdaniem myślenie, że kiedy Zachód odpuści, to Kreml odstąpi było "naiwną wiarą". - To jest pieśń minionej epoki, gdzie ktoś myślał, że jeżeli Rosja otrzyma Krym, to się zaspokoi i nie pójdzie dalej. Okazuje się, że jednak tak się nie stało - zaznacza.
"Nie mamy się czego obawiać"
- My nie mamy się czego obawiać, jeśli chodzi o Rosję - ocenia gen. Skrzypczak. Jak podkreśla, Rosjanie w swojej narracji cały czas mają straszenie użyciem broni jądrowej.
Rozmówca Wirtualnej Polski zaznacza, że "to tylko jak zwykle groźby, które niczego nie zmienią". - Wydaje mi się, że podnoszenie ciśnienia bronią jądrową, przez naszą stronę, teraz, kiedy za naszą wschodnią granicą jest wojna, jest nieuzasadnione - podkreśla. I dodaje: - My jesteśmy w NATO i niech to NATO kreuje strategię Nuclear Sharing.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski