Matka porzuconego dziecka chce poddać się karze
Krakowska prokuratura skierowała do sądu akt
oskarżenia przeciwko Barbarze V., która w poniedziałek wielkanocny
porzuciła dziecko pod jednym z krakowskich kościołów -
poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w
Krakowie Bogusława Marcinkowska.
Razem z aktem oskarżenia do sądu skierowano wniosek o wydanie wyroku bez przeprowadzania przewodu sądowego, ponieważ Barbara V. wyraziła chęć dobrowolnego poddania się karze. - Barbarę V. oskarżono o to, że 13 kwietnia 2009 r. w Krakowie, wbrew obowiązkowi troszczenia się o 18-miesięcznego syna, porzuciła go pozostawiając w wózku pod jednym z krakowskich kościołów, przy czym czynu tego dopuściła się mając ograniczoną w stopniu znacznym zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem - powiedziała Marcinkowska.
Jak dodała, Barbara V. przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu i przedstawiła motywy swojego działania. Zdaniem prokuratury okoliczności popełnienia przestępstwa nie budzą wątpliwości, a postawa oskarżonej wskazuje, że cele postępowania zostaną osiągnięte pomimo nieprzeprowadzenia rozprawy.
Wózek z półtorarocznym chłopczykiem, stojący przed kościołem przy ul. Rakowickiej w Krakowie, zauważyli ok. godz. 10 w poniedziałek wielkanocny przechodnie i zawiadomili policję. W wózku znaleziono list, w którym matka dziecka pisała, że nie ma środków na wychowywanie go i prosi o zaopiekowanie się nim. Półtoraroczny chłopczyk trafił do szpitala na badania. Znajdował się w dobrym stanie. Tydzień później w pobliżu dworca PKP zatrzymano jego matkę.
Kobieta przyznała się do porzucenia dziecka. Wyjaśniła, że ojcem dziecka jest Polak, ale syn urodził się, kiedy ona przebywała na Ukrainie. Dlatego - chcąc zdobyć dla dziecka dokumenty, umożliwiające przekroczenie z nim granicy - zdobyła od przypadkowego obywatela Ukrainy potwierdzenie ojcostwa dziecka. Z tego powodu - według niej - syn posiada obywatelstwo ukraińskie.
Po powrocie do Polski - jak wyjaśniała - poczuła się bezradna w skomplikowanej sytuacji prawnej. Szukała pomocy w warszawskich i krakowskich fundacjach, ale nie uzyskała jej. Jedynie przypadkowo napotkane małżeństwo zaproponowało jej mieszkanie w Krakowie. Jednak pod wpływem atmosfery świąt wielkanocnych i poczucia bezradności kobieta zdecydowała się zostawić dziecko w bezpiecznym miejscu - przed kościołem.
Chłopiec został umieszczony w rodzinie zastępczej, nie spokrewnionej z nim. Krakowski sąd ustala kwestię jego obywatelstwa. Na podstawie polskich przepisów sąd wstępnie przyjął, że dziecko ma obywatelstwo polskie, ale w grę wchodzi też obywatelstwo ukraińskie, a nawet amerykańskie, ponieważ matka dziecka przyjechała z USA.