RegionalneKrakówKrakowscy ratownicy nie mogą czuć się bezpiecznie. Regularnie są atakowani

Krakowscy ratownicy nie mogą czuć się bezpiecznie. Regularnie są atakowani

Jadąc na ratunek, często sami potrzebują pomocy - dyspozytorzy medyczni, lekarze, pielęgniarki i pozostały personel ratownictwa medycznego, jest regularnie narażony na ataki słowne i fizyczne ze strony pacjentów lub rodziny poszkodowanego.

Krakowscy ratownicy nie mogą czuć się bezpiecznie. Regularnie są atakowani
Źródło zdjęć: © WP | Zenon Kubiak
Robert Kulig

- Najgorzej jest w weekend, kiedy pomocy potrzebuje pacjent w grupie pijanych znajomych - mówi Wirtualnej Polsce Joanna Sieradzka z Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. - Alkohol i nerwy to główne przyczyny ataków nie tylko na ratowników, ale cały personel ratownictwa medycznego jest narażony na agresję - dodaje.

Do takich sytuacji dochodzi kilka razy w miesiącu, głównie w okolicach centrum. By zapanować nad agresorem, pracownicy przechodzą kurs samoobrony.

Ale jak relacjonuje Joanna Sieradzka, jeszcze trudniej jest w pracy dyspozytorów.

- Pracownicy nie widzą pacjenta, więc trudno im ocenić sytuację. Przez cały czas są atakowani słownie przez potrzebujących naszego wsparcia lub jego rodzinę. Do tego dochodzi popędzanie i stres, to naprawdę ciężka robota - wspomina.

Napastnikom nie przeszkadza nawet fakt, że atak na zespół ratownictwa medycznego, to atak na funkcjonariusza publicznego za co grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

- Jeśli dochodzi do ataku na ratownika lub lekarza, od razu wzywamy policję. Następnie wszystkie sprawy kierujemy do sądu - wspomina Sieradzka.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)