Kolizja samochodu prezydenta Andrzeja Dudy. "Kolumna próbowała ominąć korek"
- Sygnały świetlne i dźwiękowe było widać i słychać z daleka, więc przykuły uwagę. Moje biurko stoi tuż przy oknie, więc mogłem obserwować przejazd kolumny – mówi Wirtualnej Polsce świadek kolizji prezydenckiego samochodu.
Do kolizji doszło we wtorek przed godz. 15. Samochód z prezydentem Andrzejem Dudą najechał na separator oddzielający jezdnię od torowiska na moście Powstańców Śląskich w centrum Krakowa. Jak poinformowała Służba Ochrony Państwa komputer pokładowy prezydenckiego auta wskazał na obniżony poziom powietrza w przedniej prawej oponie. Prezydent, wraz z pierwszą damą, przesiadł się do innego samochodu i pojechał na spotkanie do Bochni.
- Kiedy kolumna zjeżdżała z mostu, by ominąć korek, chciała wjechać na torowisko. Kierowca wiozący akurat parę prezydencką nie zauważył separatora i na niego najechał – powiedział reporterowi Wirtualnej Polski Maciejowi Kmicie świadek kolizji.
- Żadne inne auta w tym nie uczestniczyły. Powstało zamieszanie, ale trwało krótko, bo do pięciu minut. Samochód pary prezydenckiej był "zawieszony" na separatorze raptem parę sekund, a prezydent szybko przesiadł się do innego auta i pojechał dalej – dodał mężczyzna.
Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie poinformował, że separator na moście Powstańców Śląskich został zamontowany kilka lat temu. Wcześniej nikt w niego nie wjechał.
W wyniku kolizji separator został przesunięty.