Krajew: Niepewność i brak klarownej strategii Trump zastępuje podlizywaniem się Rosji

Od Amerykanów często słyszę: "Nic nie rozumiesz, Trump robi to celowo, jest geniuszem". Ciągła zmiana retoryki w rozmowach Biały Dom-Kreml może jednak świadczyć raczej o kompletnym niezrozumieniu kontekstu i braku wizji Trumpa, co robić dalej - mówi Wirtualnej Polsce Oleksandr Krajew, amerykanista oraz ekspert Rady Polityki Zagranicznej Ukraiński Pryzmat.

Krajew: Niepewność i brak klarownej strategii Trump zastępuje podlizywaniem się RosjiKrajew: "Rosjanie doskonale rozumieją, czego potrzebuje Trump i w sprytny sposób sprawiają, że on i jego otoczenie powtarzają dokładnie to, co Kreml chciałbym słyszeć"
Źródło zdjęć: © East News | Alexei Danichev, Roberto Schmidt
Tatiana Kolesnychenko

Tatiana Kolesnychenko: Steve Witkoff, specjalny wysłannik ds. Bliskiego Wschodu, udzielił kolejnego kontrowersyjnego wywiadu. W telewizji Fox News podsumował swoje trzecie już spotkanie z Władimirem Putinem, które trwało prawie pięć godzin. Stwierdził m.in., że stopniowo "wyłaniają się zarysy umowy pokojowej z Rosją", a kluczem do niej jest "pięć terytoriów". Witkoff nie sprecyzował, co miał na myśli, ale już wcześniej sugerował, że Ukraina ma pójść na ustępstwa terytorialne. Czy należy odbierać to jako przesłanie, że umowa zostanie sporządzona bez udziału Ukrainy?

Oleksandr Krajew: Zacznijmy od tego, że otoczenie Trumpa po raz kolejny zmienia swoją pozycję o 180 stopni. W tej sytuacji analizować, co tak naprawdę ma na myśli Witkoff, jest niewdzięczną sprawą.

Cofnijmy się o kilka tygodni, kiedy udziela pierwszego skandalicznego wywiadu Carlsonowi Tuckerowi, w którym sugeruje, że Ukraina ma oddać Rosji pięć obwodów. Ale potem wycofuje się z tych słów, tłumaczy, że miał na myśli tylko terytoria okupowane. Potem w "The Times" ukazuje się wywiad Keitha Kellogga, specjalnego wysłannika Trumpa, w którym mówi, że Ukraina mogłaby zostać podzielona jak Berlin po II wojnie światowej. Ale już następnego dnia mówi, że jego słowa zostały zniekształcone i miał na myśli podział na strefy odpowiedzialności sojuszników. I wreszcie sam Trump zaczął przyznawać, że to Rosja zaczęła wojnę.

Wydawało się, że USA wreszcie zajęły klarowną pozycję, ale teraz mamy kolejny zwrot w retoryce. Witkoff znowu mówi o oddawaniu terytoriów, a Trump oskarża Zełenskiego o rozpoczęcie rosyjskiej inwazji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dyplomata wskazał wielki błąd Trumpa. "Nie rozumie Rosji"

Chce pan powiedzieć, że nie jest to oficjalne stanowisko Białego Domu, tylko kolejna próba rozbujania łodzi?

Ciągła zmiana retoryki może świadczyć o kompletnym niezrozumieniu kontekstu i braku wizji, co robić dalej. Albo o tym, że Trump specjalnie robi zamieszanie, żeby jeszcze bardziej zagęścić "mgłę informacyjną".

Teraz USA mają bardzo intensywny kontakt z Rosją, więc mówią rzeczy, które podobają się Kremlowi. Kiedy Biały Dom był w aktywnej fazie negocjacji z Ukrainą, ludzie Trumpa powtarzali, że Kijów nie będzie zmuszany do terytorialnych ustępstw, że będzie wsparcie i gwarancje bezpieczeństwa w przyszłości. Ale w tym wszystkim wybija się niepewność Trumpa i brak klarownej strategii, którą zastępuje podlizywaniem się Rosji.

Bo z powodu Chin Trump bardziej potrzebuje Rosji niż Rosja USA?

To jest tylko jedna ze zmiennych. W rzeczywistości taka jest negocjacyjna maniera Trumpa. Kiedyś sam powiedział, że negocjacje zawsze należy zacząć od czegoś dobrego. Nie dotyczy to sojuszników, na których Trump od razu wywiera presję, ponieważ są od niego zależni.

To podejście Trump stosował w rozmowach ze wszystkimi dyktatorami. Na początku tej kadencji zapowiadał, że czeka na telefon i spotkanie z Kim Dzong Unem, bo uważa, że to "świetny facet" i można się z nim dogadać. Po rozmowie telefonicznej z Xi Jinpingiem, przywódcą Chin, stwierdził, że to jego dobry przyjaciel i tylko z nim może zaprowadzić porządek na świecie. Oczywiście, później nie przeszkodziło to Trumpowi zacząć wojnę handlową przeciwko Chinom. Ale jest to cecha właściwa Trumpa: z dyktatorami negocjuje w łagodniejszy i bardziej kulturalny sposób, co też widzimy teraz w próbach podlizywania się do Putina.

W ubiegłą niedzielę Rosjanie zrzucili rakiety na centrum miasta Sumy, zabili 34 osoby. Trump stwierdził, że to był "błąd". Zero krytyki. Czy są jakieś czerwone linie w tym pobłażliwym traktowaniu Rosji?

Trumpowi zależy na spełnieniu wreszcie jakichś przedwyborczych obietnic. Z inflacją Biały Dom sobie nie radzi, a polityka migracyjna budzi narastające niezadowolenie. Problemy wewnętrzne się piętrzą, a namacalnych sukcesów brak. Trumpowi potrzebne jest zwycięstwo, więc wziął się za Ukrainę, a Rosjanie mu przytakują, kreując siebie na "gołąbki pokoju". Kreml przecież ciągle powtarza, że jest gotów podpisać umowę pokojową, ale chciałby, żeby liczono się z jego interesami. Rosjanie doskonale rozumieją, czego potrzebuje Trump i w sprytny sposób sprawiają, że on i jego otoczenie powtarzają dokładnie to, co Kreml chciałbym słyszeć.

  • Zniszczenia po rosyjskim ataku w Sumach
  • Zniszczenia po rosyjskim ataku w Sumach
  • Zniszczenia po rosyjskim ataku w Sumach
  • Zniszczenia po rosyjskim ataku w Sumach
  • Zniszczenia po rosyjskim ataku w Sumach
  • Zniszczenia po rosyjskim ataku w Sumach
  • Kwiaty w miejscu rosyjskiego ataku w Sumach
  • Kwiaty w miejscu rosyjskiego ataku w Sumach
[1/8] Zniszczenia po rosyjskim ataku w Sumach Źródło zdjęć: PAP | PAP/Yevhen Titov

Wcześniej wspominał pan o "informacyjnej mgle". Co to daje Trumpowi?

Gdybym był radykalnym zwolennikiem prezydenta, powiedziałbym, że za tym chaosem kryje się błyskotliwy plan. Ot, teraz Rosjanie myślą, że jest po ich stronie, ale potem USA ich po prostu oszukają. Słyszałem tę tezę wiele razy od niektórych moich kolegów ze Stanów Zjednoczonych. Tłumaczyli: "Nic nie rozumiesz, Trump robi to celowo, jest geniuszem".

Chciałbym być takim optymistą. Nie wiem, czy kryje się za tym jakiś plan. Ale ta "mgła informacyjna" z pewnością daje mu możliwość zbadania pozycji obu stron. Jeśli twój przeciwnik jest zrelaksowany, wierzy, że go wspierasz i będziesz z nim współpracować, możesz go łatwiej przejrzeć. Tak właśnie stało się z Ukrainą. Najpierw Trump mówił, że Putin prowadzi swój kraj do upadku, a Ukraina zajmuje dobrą pozycję i USA chcą z nią współpracować. Więc zaczęliśmy otwarcie grać z Trumpem. Mówiliśmy mu bardzo wyraźnie o naszych potrzebach, możliwościach i problemach.

Efekt jest taki, że teraz on już nie rozmawia z Ukrainą, bo rozumie, w jakim miejscu jesteśmy, czego potrzebujemy, czego nie potrzebujemy, jak zareagujemy. Teraz próbuje grać z Rosją, rozmiękcza ją. Z punktu widzenia politologii tego rodzaju gra mogłaby pomóc zdobyć zaufanie przeciwnika, by później wykorzystać jego słabości.

Atak Rosjan na Sumy w Ukrainie
Atak Rosjan na Sumy w Ukrainie © Insytut Studiów nad Wojną | ISW, Wirtualna Polska

Jest w tym chyba jakieś ale?

Analizowanie zachowań Trumpa w kategoriach racjonalnego myślenia, czy planowania strategicznego, jest - delikatnie mówiąc - trudne.

W tym samym dniu, kiedy Witkoff udzielał wywiadu Fox News, w "The Wall Street Journal" ukazał się artykuł analizujący sytuację relacji Waszyngton-Moskwa. Według źródeł dziennikarzy w otoczeniu Trumpa rośnie napięcie, ponieważ część administracji uważa, że do kontaktów z Putinem należy podchodzić ostrożniej i zajmować bardziej stanowczą pozycję. Czy możemy mówić o jakimś rozłamie?

Tak. Dowodem tego podziału jest choćby fakt, że Kellogg został odsunięty od negocjacji. Nie wchodzi już w skład grupy negocjacyjnej i nie uczestniczył w ostatnich rozmowach w Arabii Saudyjskiej. Rzadko pojawia się w towarzystwie Trumpa. Nie widać wspólnych konferencji prasowych, wydawania oświadczeń. Tymczasem prezydent dość często pojawia się publicznie z Witkoffem.

Twarde stanowisko Kellogga w sprawie Rosji zraziło Trumpa, ponieważ on rozumie, że rozmowy pokojowe w tej formie nie przyniosą efektów. Ale oprócz Kellogga w administracji jest Marco Rubio, sekretarz stanu, który próbuje odgrywać rolę "głosu rozsądku". Zajmuje umiarkowane stanowisko. Uważa, że USA nie powinny dawać wszystkiego Ukrainie, ale też nie należy zgadzać się na wszystkie żądania Rosji.

Podobnie myśli Mike Waltz, doradca ds. bezpieczeństwa. Oczywiście jest też wspomniany Witkoff, który chce negocjować z Rosją i szybko zakończyć wojnę. Ale są też tacy jak Pete Hegseth, sekretarz obrony, który nie zajmuje wyraźnego stanowiska, tylko się przygląda.

Więc nie powiedziałbym, że mamy dwa zdefiniowane obozy. Raczej w Białym Domu są wyspy jak Kellogg i Witkoff oraz administracja, która próbuje manewrować między ich stanowiskami.

Jednak według źródeł "The Wall Street Journal" Trump wsłuchuje się właśnie w głos Witkoffa. Dlaczego?

To prawda. Trump go słucha i wyraźnie ma z nim silną relację. Można to przypisać ich osobistym kontaktom z czasów, gdy Witkoff był osobistym prawnikiem Trumpa i kilkakrotnie go uratował. Ale też warto pamiętać, że to Witkoff przedstawił Trumpa rosyjskim oligarchom i odegrał kluczową rolę, by Trump mógł otrzymać od nich pieniądze. Jest to bardzo brudna i wielowątkowa historia.

Z kolei Kellogg jest dla Trump nową osobą. Jest mu po prostu potrzebny. Jak kiedyś powiedział o nim w jednym z wywiadów: "lubię tego faceta, ponieważ nigdy nie wyraża swojej opinii, chyba że go o to poproszę". Inaczej mówiąc, Witkoff jest przyjacielem. Kellogg, człowiekiem z administracji.

Wróćmy na chwilę do wywiadu Witkoffa. Wspomniał w nim, że uważa możliwą zmianę relacji między Rosją a Stanami Zjednoczonymi poprzez "bardzo atrakcyjne możliwości handlowe". Już wcześniej Rosja zaoferowała Trumpowi alternatywę dla umowy o wydobycie minerałów krytycznych w Ukrainie. Widzi pan ryzyko, że USA mogłyby podpisać taką umowę zarówno z Ukrainą, jak i Rosją? W Kijowie można usłyszeć, że właśnie z tego powodu Ukraina przeciąga negocjacje w sprawie kolejnego wariantu umowy.

Jest to możliwe. Ale tu warto podkreślić, w jaki sposób Amerykanie wykręcali Ukrainie ręce. Kijów zgodził się na warunki, które zostały przedstawione w marcu, przed podróżą Zełenskiego do Białego Domu. Ale Trump nagle uznał, że te warunki nie są wystarczająco korzystne, chciał więcej i zażądał absolutnie nieadekwatnych, neokolonialnych warunków, na które Ukraina nie mogła się zgodzić, bo podważały one suwerenność kraju. Ukraina rozumie, że potrzebuje tej umowy i jest gotowa ją podpisać, ale nie jest gotowa zrezygnować z niepodległości w zamian za niejasne obietnice wsparcia. Ale negocjacje trwają i akurat to nie powoduje zaostrzenia w relacjach z USA.

Ale te relacje Kijów sam zaostrza. W ostatnim wywiadzie dla popularnego programu "60 Minutes", który emituje telewizja CBS, Wołodymyr Zełenski skrytykował wiceprezydenta J.D. Vance’a, że "moralne wspiera" rosyjską inwazję. Na co Vance odpowiedział, że "to trochę absurdalne mówić rządowi [amerykańskiemu], który obecnie utrzymuje cały [ukraiński] rząd i wysiłek wojskowy razem, o stanie po stronie Rosjan". Po co Zełenskiemu ta kolejna kłótnia z Vancem?

Nie sądzę, by ta wypowiedź miała na celu zaostrzenie relacji z USA. Strategia Zełenskiego sprowadza się do stawiana granic, by Biały Dom zupełnie nie odleciał w swojej narracji, dlatego podejmuje kroki, które pociągają za sobą wzmocnienie napięć. Jest to próba wykorzystania napięcia w negocjacjach, ale w rzeczywistości to tylko komplikuje sprawę. Nie było to dyplomatyczne zagranie, zwłaszcza jeśli spojrzymy na to, jak odbywają się spotkania Trumpa z jego rządem. Każdy minister zaczyna od kilkuminutowej przemowy, za co jest wdzięczny "najbardziej błyskotliwemu liderowi współczesności".

Niestety te dyktatorskie kompleksy grają dużą rolę w relacjach z Trumpem. Kiedy Trumpowi mówi się prawdę w otwarty i stanowczy sposób, jak ma zwyczaj to robić Zełenski, prowadzi to do problemów.

Tatiana Kolesnychenko, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Zandberg pokazał zdjęcie z wiecu. Uderza w "politykę mieszkaniową PO-PiS"
Zandberg pokazał zdjęcie z wiecu. Uderza w "politykę mieszkaniową PO-PiS"
W tym kraju Polacy nie zagłosują w wyborach prezydenckich
W tym kraju Polacy nie zagłosują w wyborach prezydenckich
Negocjacje Rosji z Ukrainą. Wiadomo, czy pojawi się Trump
Negocjacje Rosji z Ukrainą. Wiadomo, czy pojawi się Trump
Śmiertelny wypadek w Warszawie. Dwie osoby nie żyją
Śmiertelny wypadek w Warszawie. Dwie osoby nie żyją
Putin zatwierdził skład delegacji na negocjacje z Ukrainą
Putin zatwierdził skład delegacji na negocjacje z Ukrainą
Wyniki Lotto 14.05.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 14.05.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Pan Tomasz wrócił do domu. To jego zaatakowano na UW
Pan Tomasz wrócił do domu. To jego zaatakowano na UW
Zaginęła Patrycja. Policja: Apelujemy o rozsyłanie zdjęć
Zaginęła Patrycja. Policja: Apelujemy o rozsyłanie zdjęć
Minister apeluje o pomoc w poszukiwaniach zaginionej Patrycji
Minister apeluje o pomoc w poszukiwaniach zaginionej Patrycji
Drony, psy, mieszkańcy. Setki policjantów. Trwają poszukiwania Patrycji
Drony, psy, mieszkańcy. Setki policjantów. Trwają poszukiwania Patrycji
Putin nie spotka się z Zełenskim w Stambule? Media donoszą
Putin nie spotka się z Zełenskim w Stambule? Media donoszą
Poszukiwania 11-latki. RCB wysłało alert
Poszukiwania 11-latki. RCB wysłało alert