Kolumbia i Wenezuela
Wśród największych zmor Kolumbii Departament Stanu USA wymienia FARC (Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii) i ELN (Armia Wyzwolenia Narodowego) - lewicowe partyzantki, które Bogota, ale również Waszyngton, uznają za organizacje terrorystyczne. Ich działaniu sprzyja geografia Kolumbii, ponieważ partyzanci ukrywają się na trudnodostępnych leśnych terenach. Jeszcze kilka lat temu kontrolowali jedną trzecią kraju.
Dodatkowo członkowie FARC są uwikłani w handel i przemyt narkotyków, które są kolejną przyczyną przemocy w całym regionie. I również tutaj położenie Kolumbii działa na korzyść zbrojnych grup - kraj graniczy z pięcioma innymi państwami i znajduje się na trasie przemytniczej z Ameryki Południowej dalej na północ, aż do USA, gdzie kończy się narko-szlak. Mimo ogromnych nakładów i wsparcia ze strony USA, kolumbijskim siłom zbrojnym nie udało się całkowicie zwalczyć FARC. Nadzieje na zakończenie trwającego już pół wieku konfliktu dają rozmowy pokojowe z partyzantami, które toczą się od dwóch lat (czytaj więcej)
.
Amerykanie do listy "spokojnych przystani" terrorystów dodają także sąsiada Kolumbii - Wenezuelę. W kraju tym mieli bowiem przebywać członkowie zarówno FARC i ELN, jak i libańskiego Hezbollahu. Co więcej, jak opisuje rządowy raport, w Wenezueli zbierane były fundusze, które potem trafiały do grup terrorystycznych.
Na zdjęciu: pogrzeb ofiar FARC - ich szczątki zostały znalezione w masowym grobie; marzec 2014 r.