PublicystykaKoziński: "Wielkanoc i pamięć złotej rybki. O wyborach przesądzi ostatni tydzień kampanii"

Koziński: "Wielkanoc i pamięć złotej rybki. O wyborach przesądzi ostatni tydzień kampanii"

To jednak niewiarygodne – jak wiele się dzieje w polskiej polityce i jak niewiele z tego wynika. Jak to wpłynie na eurokampanię? Tak, że losy wyborów rozstrzygną się w jej ostatnim tygodniu.

Koziński: "Wielkanoc i pamięć złotej rybki. O wyborach przesądzi ostatni tydzień kampanii"
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski
Agaton Koziński

Wielkanoc to – poza jej wymiarem religijnym – także naturalny wiosenny reset. Myśląc w tych kategoriach, można ją więc potraktować jako moment podsumowania przed wyjściem na ostatnią prostą eurokampanii. Tym bardziej, że pierwsze cztery miesiące 2019 r. były nabite wydarzeniami jak wielkanocna baba rodzynkami.

Raport kwartalny

Przypomnijmy krótko. Początek roku to tragiczna śmierć Pawła Adamowicza. Chwilę później były "taśmy Kaczyńskiego", czyli projekt budowy dwóch bliźniaczych wieżowców na działce kontrolowanej przez powiązane z PiS spółki, a zaraz potem reaktywacja konfliktu polsko-izraelskiego, który powrócił na marginesie Konferencji Bliskowschodniej w Warszawie.

W międzyczasie PO skonsumowała – na przystawkę – Nowoczesną. Zapomnieliśmy o tym, gdy wskoczył skandal z zarobkami w NBP. Po nim zamieszanie z kartą LGBT, które z kolei przykrył strajk nauczycieli.

Jarosław Kaczyński: Platforma chce euro, my mówimy "nie"

W tym roku opozycja parlamentarna (plus SLD i Zieloni, minus Kukiz) się zjednoczyła. PO całkiem odcięła konserwatywną kotwicę, deklarując chęć legalizacji związków partnerskich. Poza Sejmem zaczęły wyrastać nowe formacje (Robert Biedroń, Robert Gwiazdowski)
, które – przynajmniej na papierze – mają spory potencjał wyborczy.

Kolejną metamorfozę przeszedł Janusz Korwin-Mikke. Tym razem Sejm próbuje zdobyć z Grzegorzem Braunem i narodowcami. Powstała Lewica Razem ("razemki" z Piotrem Ikonowiczem i Unią Pracy - być może nie każdy ten fakt zarejestrował). A nad tym wszystkim zawisł cień rekonstrukcji, bo przecież jedna trzecia rządu chce przeskoczyć do europarlamentu.

Tyle przypomnienia, bo pewnie części tych wydarzeń - jakże epickich i przełomowych w chwili, gdy się rozgrywały – czytelnicy już nie pamiętają. I co z tego wynika? Nic, kompletnie nic. Można wręcz odnieść wrażenie, że im więcej się w polskiej polityce dzieje, tym bardziej się ona hibernuje, coraz bardziej przypomina komara zastygniętego w bursztynie.

Wanna pełna galarety

Najlepiej to widać na liczbach. W wyborach 2015 r. PiS zdobył niemal 38 proc. głosów. Platforma plus Nowoczesna 32 proc. Do tego PSL (6 proc.) i koalicja zbudowana wokół SLD (7 proc.). Czyli Koalicja Europejska, startując jako oddzielne komitety wyborcze, zdobyła w 2015 r. łącznie 45 proc. głosów.

A co pokazują dziś sondaże? Wyniki mocno zbliżone. PiS, w zależności od badania, waha się w widełkach 36-40 proc. Koalicja Europejska teraz ma wynik w okolicach 35 proc. Ale jak do tego doliczyć Wiosnę Biedronia, której cztery lata temu nie było, a której teraz sondaże dają 6-10 proc., to widzimy, że wspólny wynik opozycji jest mocno zbliżony do tego, który uzyskała w ostatnich wyborach.

Tylko Kukiz się wyraźnie skurczył w porównaniu z 2015 r., jego jako jedynego naruszył ząb upływającej kadencji. Poparcie dla PiS i liberalno-lewicowej opozycji stoi w miejscu. Powoli to zaczyna wyglądać jak pojedynek kobr królewskich – każda z nich chce błyskawiczne wykonać śmiertelne ukąszenie, ale póki co obie się nawzajem zahipnotyzowały wzrokiem.

Obraz
© PAP | Rafał Guz

Albo inaczej – nie tyle siebie zahibernowały nawzajem, co swoje elektoraty. Najlepiej to pokazały dwa zdarzenia. PiS ogłosił rozszerzenie "500 plus" - co generalnie powinno się spodobać wszystkim, przecież wyborcy do tej pory głosujący na PO też mają dzieci. Ewidentna próba przeciągnięcia do siebie elektoratu rywali. Efekt sondażowy tej próby? Żaden.

I w drugą stronę. Były "taśmy Kaczyńskiego", cały czas trwa strajk nauczycieli. Każde z tych zdarzeń w teorii ma moc porównywalną z ukąszeniem kobry królewskiej, każde powinno zrobić wrażenie na elektoracie PiS-u.

A jaka była praktyka? Efekt dokładnie taki sam, jakbyśmy spróbowali uderzyć pięścią w wannę pełną galarety. Im silniejszy będzie ten cios, tym galareta mocniej się ugnie – ale niemal natychmiast wróci na swoje miejsce. Po ciosie nie zostanie nawet śladu.

Pamięć złotej rybki

Co więc miało znaczenie w 2019 r.? Łatwiej powiedzieć, co nie miało. Niestety, w tej kategorii znajduje się śmierć Pawła Adamowicza. Tuż po niej zgodnie stwierdzono, że czas skończyć z mową nienawiści, że hejtu w przestrzeni publicznej jest zdecydowanie za dużo. Dziś o tych deklaracjach nikt nie pamięta, nie mówiąc już o wyciąganiu z nich jakichkolwiek wniosków. Potwierdziła to choćby dyskusja w mediach społecznościowych o przyczynach pożaru Notre Dame. Stężenie wulgaryzmów i personalnych ataków w niej przekroczyło jakiekolwiek granice. Jeśli mówić o wnioskach, to tylko takich, że dziś powiedzieć/napisać można wszystko, bo i tak tego nikt nie pamięta chwilę później.

Polacy zachowują się tak, jakby mieli pamięć złotej rybki – po trzech sekundach zapominali, co się wydarzyło przed chwilą. Nawet najbardziej dramatyczne czy najbardziej bulwersujące sytuacje ulatują wyparte z przestrzeni wspólnej sytuacjami nowszymi. Ulatują całkowicie, nieodwracalnie, jakby nigdy się nie zdarzyły.

Nic dziwnego, że słupki poparcia politycznego nie zmieniły się od czterech lat – choć, jak można wnioskować z nagłówków utrzymanych w wyjątkowo dramatycznym tonie po 2015 r., w Polsce zmieniło się wszystko. Ten dramatyczny ton tylko znieczulił wyborców, sparaliżował ich, to dlatego zachowują się jak zahipnotyzowani.

Trudno się spodziewać, żeby w tej kampanii to się zmieniło. O wyniku wyborów przesądzi ostatni tydzień – wtedy, gdy podatność na bodźce jest największa, a wyczuleni wyborcy traktują je jak znaki. Wtedy się wszystko rozstrzygnie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)