PublicystykaKoziński: Świetna forma, gorzej z treścią. Borys Budka przedstawił się jako szef Platformy (Opinia)

Koziński: Świetna forma, gorzej z treścią. Borys Budka przedstawił się jako szef Platformy (Opinia)

Przemówienie Borysa Budki było jednym z najciekawszych wystąpień politycznych w ostatnich latach, wręcz w XXI wieku. Ale mowa o wymiarze formalnym. Treść wystąpienia formie nie dorównała.

Koziński: Świetna forma, gorzej z treścią. Borys Budka przedstawił się jako szef Platformy (Opinia)
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell/Łukasz Wantuch
Agaton Koziński

Platforma Obywatelska (szyld Koalicja Obywatelska gdzieś znikł) w sobotę zebrała się na Radzie Krajowej. Powodem była konieczność wyboru nowych władz partyjnych po tym, jak doszło do zmiany przewodniczącego. Przy okazji jednak pojawiła się okazja do tego, żeby nowy szef przedstawił się publicznie wygłaszając swoje przemówienie programowe. Borys Budka z okazji skorzystał. Jak wypadł?

Gruba kreska Kidawy

Konwencja PO była krótka, trwała niecałą godzinę. Sporo głośnej nowoczesnej muzyki, dużo oklasków, entuzjazmu. Gdy Budka wchodził na salę, w tle leciało "Eye of the Tiger" grupy Survivor. Klimat bardziej jak przed walką bokserską, a nie politycznym kongresem.

Muzyka ustąpiła miejsca wystąpieniom trójki polityków. Zaczął Rafał Trzaskowski – i niemal od razu było czuć, że on wie, że jest jedynie supportem największej gwiazdy, więc nie może za bardzo błyszczeć. Krótko powiedział więc to, co w takich sytuacjach mówią politycy Platformy w stylu, którym też wszyscy znają. Nawet jeśli Państwo jego wystąpienia nie widzieliście, to i tak doskonale wiecie, jak wyglądało i jakie słowa w jego trakcie padły.

Po prezydencie Warszawy na scenę wyszła Małgorzata Kidawa-Błońska. Jej wystąpienie z kolei rozczarowało. O ile Trzaskowski nie musiał błyszczeć, bo personalnie o nic nie walczy, o tyle kandydatka w wyborach prezydenckich już teraz powinna być w szczytowej formie. Nie była. Jej przemówienie było zwyczajnie nudne: źle napisane, bez pomysłu, wygłoszone bez żadnej energii. Zmarnowana szansa.

Choć nie do końca. Kidawa-Błońska wypadła słabo, ale też w jej przemówieniu znalazły się najważniejsze słowa z sobotniej konwencji PO, to one będą najczęściej powtarzane. Chodzi o jej wypowiedź jednoznacznie kończącą fazę "totalnej opozycji", w którą PO weszła po przegranych wyborach w 2015 r. - Totalna opozycja teraz to nie jest dobre rozwiązanie, bo ja nie zgadzam się na symetryzm, który teraz obowiązuje - podkreślała Kidawa-Błońska. Wyraźnie w ten sposób oddzieliła grubą kreską epokę rządów Grzegorza Schetyny w PO.

Budka orbituje

A potem na scenę wyszedł Borys Budka. Wcześniej oczekiwania wobec jego wystąpienia udało się rozbudzić. Okładkowy wywiad w sobotniej "Wyborczej", obok tego kilku publikacji zapowiadających jego przemówienie jako "nową jakość". Ale początkowo tego nie było widać.

Budka po prostu stanął za pulpitem mówcy i zaczął mówić: powoli, jakby bez przekonania, bez pasji w głosie. Bardziej językiem wykładowcy akademickiego niż polityka wiecowego. Zapachniało raczej czasami Unii Wolności niż nową energią i dynamizmem.

Ale nagle coś się zmieniło. Budka ruszył - i wyszedł zza pulpitu. Nagle kadr się rozszerzył, a on sam zaczął krążyć. Najpierw kręcił małe kółka wokół pulpitu, potem coraz szersze i szersze. Potem w ogóle zszedł z podestu i wszedł między publiczność. W pewnym momencie zaczął wchodzić na takie obroty, że ledwo kamery nadążały za nim.

To jego krążenie po orbitach okazało się świetnie przygotowanym, starannie zaplanowanym manewrem. Bo Budka cały czas mówił, opowiadał o swoim pomyśle na Platformę - ale chodząc po sali co chwila do kogoś podchodził i opowiadał jego życiową historię, świetnie w tym momencie pasującą jako personalizacja problemu, o którym właśnie opowiadał.

Pod tym względem jego przemówienie było przygotowane rewelacyjnie. Mówił cały czas wolno, bez szarżowania – ale tym ruchem, tymi kolejnymi krótkimi spotkaniami nadał jej rytm. Ale przede wszystkim zainteresował. Przy tak mówiącym Budce nie można się było nudzić - bo ciągle nie było wiadomo, gdzie skręci, w którą stronę pójdzie, do kogo podejdzie tym razem. Naprawdę zrobił tym wrażenie. Zdecydowanie jedno z najlepszych wystąpień polityka w Polsce w ostatnich wielu latach.

Tylko że za formą nie poszła treść. O ile pomysł na wystąpienie Budka miał rewelacyjny, to już wyraźnie widać było, że nie miał absolutnie żadnej koncepcji na świeże pomysły, na nowy język opowieści o Platformie. W efekcie otrzymaliśmy trochę inaczej ułożony klasyczny zestaw zaklęć PO o potrzebie obrony państwa, praworządności i obietnice, że nikt, kogo skrzywdził PiS, nie zostanie pozostawiony sam sobie. Klasyczna amorficzna, bezkształtna Platforma - tylko podana przez nowego przewodniczącego krążącego po coraz szerszych orbitach.

Chyba Budka też miał świadomość tego, że nie dowiózł w tym wymiarze, bo zapowiedział, że kolejna Rada Krajowa stanie się burzą mózgów z pomysłami. Tyle że trwa już kampania prezydencka. Jeśli PO na poważnie chce w niej powalczyć, musi zaproponować coś nowego. Nowe otwarcie w formie najbardziej nawet spektakularnego wystąpienia nie wystarczy. Potrzebna też jest treść: świeża, nieosłuchana, pokazująca, że Platforma świetnie wyczuwa puls współczesności.

Niczego takiego w sobotę nie usłyszeliśmy. Pod tym względem Borys Budka nowej jakości nie zaprezentował.

Agaton Koziński dla WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)