Koronawirus. USA przeskoczyło Hiszpanię. Liczba ofiar w Nowym Jorku wciąż wzrasta
Stany Zjednoczone się obecnie centrum epidemii koronawirusa. Nie dość, że przypadków zakażenia przybywa tam w dziesiątkach tysięcy, to USA są już na drugim miejscu pod względem liczby ofiar. Najgorzej jest w Nowym Jorku, gdzie znów wzrosła liczba zgonów.
09.04.2020 | aktual.: 09.04.2020 07:50
Najnowsze dane dotyczące ofiar koronawirusa w Nowym Jorku przedstawił gubernator Andrew Cuomo.
Koronawirus. USA z kolejnym przyrostem. Nowy Jork w dramatycznej sytuacji
Na środowej konferencji prasowej poinformował on o kolejnym przyroście ofiar. W ciągu doby w Nowym Jorku zmarło 779 osób. To o 48 zgonów więcej niż we wtorek.
W samym Nowym Jorku zmarło już 6268 pacjentów zakażonych koronawirusem. To blisko połowa ze wszystkich zgonów, które zostały odnotowane dotychczas w USA. W Stanach z powodu COVID-19 zmarło już 14 tys. 817 osób. Tylko w ciągu ostatniej doby zmarło tam 1940 osób. To o 7 ofiar więcej niż we wtorek. Tym samym Stany Zjednoczone wskoczyły na drugie miejsce pod względem liczby ofiar, wyprzedzając tym samym Hiszpanię, w której z powodu koronawirusa zmarło już 14 tys. 792 pacjentów.
Koronawirus. USA walczy z wirusem. Nowy Jork z tysiącami zakażeń
W Nowym Jorku wzrosła też liczba przypadków zakażeń. W całym stanie odnotowano ich 8787. Łącznie w środę na terenie USA przybyło blisko 32 tysiące. To kolejny rekord. We wtorek liczba ta przekraczała ledwo 30 tysięcy.
Andrew Cuomo apelował do mieszkańców, by nie dać się zwieść. Krzywa wzrostu dla Nowego Jorku daje nadzieję, że do piku zakażeń jest coraz bliżej. "Dystans społeczny działa. Podjęliśmy dramatyczne działania, ale spłaszczają one krzywą. To, co wszyscy robimy, ma wpływ. Nie możemy teraz przestać" - pisze Cuomo na Twitterze.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Czytaj również: Koronawirus na świecie. Dowódca amerykańskiego lotniskowca USS Theodore Roosevelt zakażony
Na konferencji Cuomo przyznał jednak, że statystyki dotyczące śmiertelności mogą być zaniżone. Z jego informacji wynika, że spora część nowojorczyków umiera we własnych domach, w związku z czym nie trafiają oni do statystyk. Nowy Jork i Stany Zjednoczone dramatycznie potrzebują medyków i sprzętu.
Jak mówił Donald Trump na konferencji prasowej w Białym Domu, spodziewa się on znacznego wzrostu liczby respiratorów. Firmy motoryzacyjne w USA przekształciły produkcję właśnie w tym kierunku. Jak przyznał Trump, w ciągu kilku miesięcy może być ich ponad 100 tysięcy. - Mam nadzieję, że nie będziemy musieli korzystać ze wszystkich. Ona posłużą nam w przeszłości - podkreślił amerykański prezydent.
Zobacz też: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film