Koronawirus na świecie. Dowódca amerykańskiego lotniskowca USS Theodore Roosevelt zakażony

Amerykański dziennik opublikował artykuł, w którym informuje, że Brett Crozier zaczął wykazywać objawy jeszcze przed tym, jak usunięto go z okrętu.

Rzecznik Marynarki Wojennej odmówił skomentowania stanu zdrowia byłego dowódcy lotniskowca USS Theodore Roosevelt i nie potwierdza doniesień źródeł zbliżonych do rodziny Croziera.

Informacja o koronawirusie zdiagnozowanym u Bretta Croziera nadeszła kilka dni po zwolnieniu go ze stanowiska. Jeszcze we wtorek wojskowy w napisanym przez siebie liście do dowódca Marynarki Wojennej apelował o ewakuację okrętu.

Zobacz też: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

- Nie jesteśmy na wojnie. Marynarze nie muszą umierać. Jeśli nie będziemy działać teraz, nie będziemy w stanie ochronić naszej załogi - pisał o walce z koronawirusem były dowódca amerykańskiego lotniskowca.

Głównym powodem dramatycznych słów skierowanych do amerykańskiego dowództwa była coraz bardziej pogarszająca się sytuacja na okręcie USS Theodore Roosevelt. Według doniesień zakażeniu koronawirusem uległo co najmniej 93 marynarzy.

Ostatecznie proces ewakuacji rozpoczęto w czwartek, kiedy na ląd zeszło pierwszych 1000 marynarzy. Potwierdził to sekretarz marynarki wojennej Thomas Modly, który podczas konferencji prasowej ogłosił też, że Brett Crozier zostaje usunięty ze stanowiska i zwolniony z pełnienia obowiązków.

- Dziś, z mojego rozkazu, dowódca USS Theodore Roosevelt, kapitan Brett Crozier, został odsunięty od dowodzenia okrętem przez dowódcę grupy przewoźnika kontradmirała Stewarta Bakera" - poinformował w czwartek wieczorem sekretarz marynarki wojennej.

Przyczyną odsunięcia Croziera był "zły osąd sytuacji" oraz panika, jaką wywołać miał on swoim apelem.

Zobacz również: Koronawirus. Mapa Polski i Świata

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl