Koronawirus w Polsce? Resort reaguje po relacji pacjentki z Krotoszyna
Koronawirus w Polsce wciąż nie został potwierdzony. Wiadomo jednak, że na oddziałach zakaźnych izolowanych jest kilkadziesiąt osób z podejrzeniem choroby. Relacja pacjentki z Krotoszyna zamieszczona na Facebooku doprowadziła do reakcji resortu zdrowia.
Koronawirus w Polsce wciąż nie został potwierdzony. Pierwsze zachorowania - i to od razu trzy - odnotowano w niedzielę w Czechach. Spośród sąsiadów Polski przypadków koronawirusa nie wykryto jeszcze na Słowacji i Ukrainie.
W Polsce często pada pytanie, czy choroby faktycznie (jeszcze) nie ma, czy po prostu nie została jeszcze u nikogo zdiagnozowana. Na ten drugi przypadek może wskazywać relacja pacjentki z Krotoszyna, która od sobotniego popołudnia podbija media społecznościowe.
Koronawirus w Polsce? Niepokojąca relacja pacjentki z Krotoszyna
Anna Dąbrowska nagrała wideo, w którym opisuje, jak na własnej skórze przekonała się o procedurach dotyczących koronawirusa. Kobieta trafiła we wtorek do szpitala w Krotoszynie z objawami przypominającymi tę chorobę. Gdy jednak okazało się, że we Włoszech była przed trzema tygodniami, oddziały zakaźne szpitali w Poznaniu i Kaliszu nie chciały jej przyjąć.
Jak relacjonuje kobieta, od wtorku do soboty jej próbek nie przebadano w laboratorium w Warszawie. - Czuję się już lepiej, koronawirusa nie mam. Ale co byłoby, gdybym miała? - pyta retorycznie Morawska, która czekała na wyniki badania krwi niemal 90 godzin.
Koronawirus w Polsce? Resort reaguje po relacji pacjentki z Krotoszyna
Relacja kobiety może być poważnym sygnałem alarmowym dla władz, które w mijającym tygodniu codziennie zapewniały, jak dobrze Polska jest przygotowana na koronawirusa. Okazuje się, że mimo sześciu laboratoriów, które miały działać, próbki dalej wysyłane są do Warszawy, gdzie - jak usłyszał lekarz Morawskiej - pracuje się jedynie w godzinach 7-15.
Lekarze kierują się też nieaktualnymi wytycznymi dotyczącymi okresu inkubacji wirusa. W trybie pilnym badane są osoby, które były w okolicy ognisk choroby maksymalnie 14 dni wcześniej. Tymczasem Chińczycy już na początku lutego alarmowali, że u niektórych pacjentów koronawirus daje objawy dopiero po 24 dniach od zakażenia.
Inne zdanie na ten temat ma resort zdrowia. Rzecznik Wojciech Andruszewicz przekonuje, że to szpital w Krotoszynie zawiódł. "Nie było takiej potrzeby, żeby pacjentkę tak kwalifikować" - oświadczył. Rzecznik zapewnił też, że laboratorium PZH w Warszawie od kilku dni pracuje do godziny 22. Sprawę relacjonował też rzecznik szpitala w Krotoszynie.
Czytaj też: Koronawirus. Po pierwsze: nie panikuj
Koronawirus. Minister zdrowia apeluje do czytelników Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl