Koronawirus w Polsce. Łukasz Szumowski: Maseczki kupilibyśmy nawet od diabła
Afera związana z zakupem trefnych maseczek do walki z epidemią koronawirusa trwa. Ze swojej decyzji tłumaczy się też Łukasz Szumowski. "Maseczki kupilibyśmy nawet od diabła" - mówi minister zdrowia.
Trwa dochodzenie ws. trefnych maseczek, zakupionych przez Ministerstwo Zdrowia, do walki z epidemią koronawirusa.
Koronawirus w Polsce. Łukasz Szumowski: Maseczki kupilibyśmy nawet od diabła
Maseczki, zakupione przez Ministerstwo Zdrowia, nie spełniały oczekiwanych wymagań a na ich zakupie miał zarobić przyjaciel rodziny ministra Łukasza Szumowskiego. Ten tłumaczy się teraz z podjętych przez resort decyzji. - Maseczki kupilibyśmy nawet od diabła, braliśmy je od instruktora narciarstwa, bo nikt inny się do nas nie zgłosił; nie znaleźliśmy nikogo z towarem - mówi Szumowski w rozmowie z "DGP".
Minister dodaje, że podczas zakupu wspomnianych maseczek, sytuacja była wręcz dramatyczna. - Nie było skąd ich wziąć. Zero. Nic nie było. I nagle kontaktuje się z nami człowiek i mówi: mam pół miliona. Mój brat, z którym ten pan się skontaktował, dał mi o tym znać. Mówię mu więc: "Świetnie, daję ci telefon do ministra Cieszyńskiego, który odpowiada za zakupy, niech się z nim skontaktuje" - tłumaczy polityk.
Zobacz też: Koronawirus. Polityk Lewicy o Łukaszu Szumowskim: "przyjaciel Polski". Ma jednak "ale"
Koronawirus w Polsce. Łukasz Szumowski tłumaczy zakup maseczek
Zdaniem Łukasz Szumowskiego, decyzja o zakupie maseczek była podyktowana poczuciem obowiązku. W jego opinii, niepodjęcie tego kroku skończyłoby się oskarżeniem o narażanie zdrowia i życia medyków, którzy walczą z epidemią koronawirusa na pierwszym froncie.
Jak podkreślił minister zdrowia, w tym czasie państwa Europy wręcz "wyrywały sobie sprzęt pazurami a zwłaszcza maseczki". Szumowski dodał, że Ministerstwo Zdrowia było bliskie zakupu maseczek z Niemiec, ubiegło ich jednak inne państwo, które za towar zapłaciło gotówką od ręki. - W związku z tym, gdy ktoś mówi: "mam towar", który schodzi z godziny na godzinę, to pyta: "Bierzecie czy nie, szybka odpowiedź?". Nie było czasu. Dziś, z tego dość dużego dystansu czasowego, łatwo rzucać oskarżenia - stwierdził.
- Minister kupiłby w tym czasie maseczki nawet od diabła. Ale nikt nie chciał ich sprzedać. Nikt. Nie było ani jednej innej oferty. A moja znajomość z kontrahentem polega na tym, że widziałem się z nim cztery lata wcześniej na nartach. Nie widziałem się z nim później - podkreślił Szumowski, odpowiadając na stwierdzenie, że znajomy ministra zdrowia robi deal na trefnych maseczkach.
Koronawirus w Polsce. Łukasz Szumowski a trefne maseczki
Zakup trefnych maseczek jako pierwsza opisała "Gazeta Wyborcza". Ministerstwo Zdrowia kupiło maseczki ochronne, które nie spełniały wymogów jakościowych. Resort wydał 5 milionów złotych. Maseczki miał sprzedać instruktor narciarski, który zna się z ministrem Łukaszem Szumowskim oraz jego bratem.
Po ujawnieniu zakupu bezużytecznego sprzętu, minister zdrowia potwierdził, że maseczki, o których napisała gazeta, nie spełniają norm i że w związku z tym zażądano "wymiany towaru na adekwatny". Przekazał też, że ponieważ sprawa nie została rozwiązana polubownie, złożono zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Masz newsa? Daj znać na dziejesie.wp.pl. Czekamy na zdjęcia, nagrania oraz informacje!